robotnika najemnego, tak samo reprodukcja w skali rozszerzonej, czyli nagromadzanie, odtwarza stosunek kapitalistyczny w skali rozszerzonej: na jednym biegunie więcej kapitalistów, albo więksi kapitaliści, na drugim — więcej robotników najemnych. Widzieliśmy już poprzednio, że reprodukcja siły roboczej w gruncie rzeczy jest spółczynnikiem reprodukcji samego kapitału, siła robocza bowiem nie może się oderwać od kapitału, do którego musi byi nieustannie wcielana, jako środek pomnażania jego wartości; zmiany zaś indywidualnych kapitalistów, którym siła robocza się sprzedaje, przesłaniają nam tylko jej poddańczy stosunek do kapitału. A więc nagromadzanie kapitału jest rozmnażaniem proletarjatu.[1].
Ekonomja klasyczna tak dobrze rozumiała tę zasadę, że jej przedstawiciele, A. Smith, Ricardo i inni, dochodzili nawet, jak już wspominaliśmy o tem wyżej, aż do błędnego utożsamienia nagromadzania ze spożyciem całej skapitalizowanej części wartości dodatkowej przez robotników produkcyjnych, czyli z jej przekształcaniem w dodatkowych robotników najemnych.
Już w roku 1696 mówił John Bellers: „Gdyby ktoś miał 100 tysięcy akrów ziemi, tyleż funtów szterlingów i taką samą ilość bydła, ale nie miał robotników, to czemby ten bogacz mógł być? Chyba sam robotnikiem. A skoro robotnik stwarza bogacza, przeto im więcej robotników, tem więcej bogaczy... Praca ubogiego jest kopalnią bogacza.“[2]
- ↑ Karl Marx: „Lohnarbeit und Kapital“ [Berlin 1907, str. 28, przekład polski, Warszawa, r. 1920, str. 17]. „Przy równym ucisku mas, im kraj ma więcej proletarjuszy, tem jest bogatszy“. (Colins: „L‘économie politique. Source de révolutions et des utopies prétendues socialistes. Paris 1857“, t. III, str. 331). Przez „proletarjusza“ rozumieć należy w ekonomji wyłączne pracownika najemnego, który wytwarza i pomnaża „kapitał“, i który bywa wyrzucany na bruk, ilekroć staje się zbyteczny dla potrzeb powiększania wartości „Monsieur Capital“ (jak Pecqueur nazywa tę osobę). „Wątły proletarjusz puszcz dziewiczych“ jest postacią sztuczną, wybujałą w wyobraźni Roschera. Pierwotny mieszkaniec puszczy jest jej właścicielem; traktuje on puszczę bez ceregieli, jako swoją własność, podobnie jak to czyni orangutang. Nie jest więc proletarjuszem. Byłby nim chyba w tym wypadku, gdyby ta puszcza jego eksploatowała, a nie on puszczę. Co do jego zdrowia, to może on wytrzymać porównanie nietylko ze współczesnym proletarjuszem, ale i ze „sławetnym“ mieszczuchem syfilitycznym i skrofulicznym. Ale zdaje się, że pan Roscher, mówiąc o puszczy dziewiczej, ma na myśli poprostu swą ojczystą Lueneburger Heide.
- ↑ John Bellers: „Proposals for raising a colledge of industry. London 1696“, str. 2.