leństwem myśleć o zrzekaniu się tych maszyn? Ja sądzę, że tak! Przystaję na to, że robotnicy nie są własnością („I allow that the workers are not a property“), że nie są własnością ani Lancashire‘u, ani majstrów; lecz stanowią oni siłę obojga, siłę inteligentną, silę tak wyszkoloną, że nie wystarczyłoby jedno pokolenie, by ich zastąpić; natomiast inne maszyny, przy których oni pracują (the mere machinery which they work“), w ciągu 12 miesięcy mogą być zastąpione przez lepsze[1]. Zachęćcie lub pozwólcie (!), emigrować i cóż się stanie z kapitalistą? („Encourage or allow the working power to emigrate, and what of the capitalist?“ — ten z serca płynący krzyk przypomina skargę słynnego marszałka dworu, Kalba: „gdy już nie będzie dworu, to co poczną perukarze?“...)Usuńcie śmietankę robotniczą, a kapitał zakładowy wiele straci na swej wartości, a kapitał obrotowy nie sprosta walce ze szczupłą podażą pracy pośledniego rodzaju... Mówią nam, że robotnicy sami chcą emigrować. Owszem, jest to bardzo zrozumiale, że chcą tego... Zmniejszcie, zredukujcie przemysł bawełniany, zabierając mu jego siłę roboczą (by taking away its working power), zniżcie więc sumę płac w tym przemyśle o 1/5, czyli o j mil jonów funtów, a zobaczycie, co się stanie z klasą bezpośrednio górującą nad robotnikami, z drobnymi sklepikarzami? Jak się to odbije na rentach gruntowych, na komornem z domów robotniczych?... jak wyjdą na tem drobni dzierżawcy, właściciele lepszych domów i obywatele ziemscy? A teraz powiedzcie, czy da się pomyśleć plan bardziej samobójczy dla wszystkich warstw kraju, niż ten, aby osłabić naród przez wywóz jego najlepszych robotników fabrycznych i przez zmarnowanie części jego najbardziej produkcyjnych kapitałów i bogactw Doradzam pożyczkę (5 do 6 miljo-
- ↑ Czytelnik przypomina sobie, że ten sam kapitał z innej nuty śpiewa w warunkach zwykłych, gdy idzie o zniżkę płac. Wtedy „majstrowie“ zgodnym chórem głoszą (por. dział czwarty, przypis 188, str. 433): „Robotnicy fabryczni powinniby święcie pamiętać o tem, że praca ich jest bardzo podrzędną odmianą pracy wykwalifikowanej; że żadna inna praca nie jest tak łatwa do nauczenia się i że żadna nie jest lepiej wynagradzana w stosunku do swej jakości; że żadnej innej pracy nie moża tak prędko nauczyć zapomocą krótkiej praktyki, łudzi, zupełnie z nią nieobeznanych, ani dostarczyć w takiej obfitości... Faktycznie maszyna majstra (ta sama, którą, jak obecnie słyszymy, można z korzyścią zastąpić lepszemi w ciągu 12 miesięcy!) odgrywa o wiele ważniejszą rolę w produkcji, niż praca i umiejętność robotnika, (których teraz nie można podobno zastąpić w ciągu 30 lat!), którą można posiąść w ciągu 6 miesięcy, i którą zdoła sobie przyswoić każdy parobek ze wsi“.