swe katastrofy czym sprawą, życia lub śmierci uznanie zmienności prac, a przeto możliwie najszerszej wielostronności robotników, za ogólne prawo produkcji społecznej, oraz przystosowanie istniejących warunków do normalnego urzeczywistnienia tego prawa. Wielki przemysł czyni również sprawą życia i śmierci zastąpienie potwornie licznej, wynędzniałej ludności robotniczej, trzymanej w rezerwie, aby czynić zadość zmiennym potrzebom wyzysku kapitalistycznego, przez bezwzględną zdolność człowieka do sprostania zmiennym wymaganiom pracy, i zastąpienie osobnika cząstkowego, będącego tylko uosobieniem jakiejś cząstkowej czynności społecznej, przez jednostkę wielostronnie rozwiniętą, dla której różne funkcje społeczne są jej kolejno po sobie następującemu zatrudnieniami.
Jednym z czynników tego przewrotu, wyrastających żywiołowo na podłożu wielkiego przemysłu, są szkoły politechniczne i rolnicze, innym czynnikiem są dokształcające szkoły zawodowe, w których dzieci robotników uczą się nieco technologji oraz praktycznej umiejętności posługiwania się różnemi narzędziami produkcji. Gdy dotychczas ustawodawstwo fabryczne z trudem zdobyło na kapitale tylko to pierwsze nędzne ustępstwo, że nauka elementarna została powiązana z pracą fabryczną„ to nie ulega wątpliwości, że poniechybnem zdobyciu władzy politycznej przez klasę robotniczą również nauka technologji, teoretyczna i praktyczna, zdobędzie należne sobie miejsce w szkołach robotniczych. Nie ulega również najmniejszej wątpliwości, że kapitalistyczna forma produkcji i odpowiadające jej ekonomiczne stosunki robotnicze są jaskrawem przeciwieństwem tych zaczynów przełomowych oraz ich celu, zniesienia dawnego podziału pracy. Lecz rozwój sprzeczności danej historycznej formy produkcji jest jedyną drogą dziejową jej rozkładu i powstania formy nowej[1]. „Ne sutor supra crepidam!“ [„Pilnuj szewcze kopyta!“] — ten szczyt mądrości rzemieślniczej stał się prze-
- ↑ W wydaniu francuskiem następuje tu jeszcze zdanie: „Jest to sekret ruchu dziejowego, którego doktrynerzy, ozy to optymistyczni, czy socjalistyczni, nie obcą zrozumieć“. Tł.
niają rzemiosło częściej niż koszulę, to — daję słowo! — czyniłem tak, jak inni. Ponieważ praca górnika mało popłacała, więc rzuciłem kopalnię i wywędrowałem do miasta, gdzie kolejno byłem zecerem, dekarzem, odlewaczem ołowiu i t. d. Odkąd przekonałem się, do jak wielu robót jestem zdatny, czuję się mniej mięczakiem i więcej człowiekiem“. (A. Corbon: „De renseignement professioinel, 2me éd.“, str. 50).