raźliwem głupstw, em od chwili, gdy zegarmistrz Watt wynalazł maszynę parową, fryzjer Arkwright — przędzarkę o ruchu ciągłym, a złotnik Fulton — okręt parowy[1].
Dopóki ustawodawstwo fabryczne normuje pracę w fabrykach, rękodzielniach i t. d., dopóty uchodzi ono zrazu tylko za interwencję w prawa wyzysku kapitalistycznego. Natomiast wszelki przepis, normujący tak zwaną pracę chałupniczą[2], uznawany jest natychmiast za bezpośrednie wtargnięcie w dziedzinę „patria potestas“ [władzy ojcowskiej], czyli w rozumieniu nowożytnem, władzy rodzicielskiej, za krok, przed którym czuły parlament angielski długo obłudnie się wzdragał. Aż wreszcie siła faktów zmusza, go do uznania, że wielki przemysł wraz z podstawą gospodarczą dawnego bytu rodzinnego i odpowiadającą mu pracą rodzinną niszczy i dawne stosunki rodzinne. Prawo dziecka musiało być proklamowane.
„Niestety“, czytamy w zakończeniu sprawozdania „Children’s Employment Commission“ z r. 1866, „ze wszystkich świadectw wynika jasno, że dzieci płci obojga przed nikim tak bardzo nie potrzebują obrony, jak przed własnymi rodzicami“. System nieokiełznanego wyzysku pracy dziecięcej wogóle, pracy domowej w szczególności „utrzymuje się dzięki temu, że rodzice posiadają nad swemi młodemi delikatnemi latoroślami władzę nieograniczoną i zgubną, nie znającą wędzidła ani kontroli... Rodzice nie powinni posiadać nad dziećmi władzy tak bezwzględnej, aby przekształcać je mogli poprostu w maszyny, ma-
- ↑ John Bellers, ów istny cud w dziejach ekonomji politycznej, już w końcu XVII-go wieku, zupełnie jasno zdawał sobie sprawę z konieczności zniesienia obecnego wychowania i podziału pracy, które na obu krańcach społeczeństwa powodują hypertrofję [przerost] i atrofję [zanik], choć w przeciwnym kierunku. Między innemi wypowiada on następujące piękne zdanie: „Nauka próżniacza jest mało co lepsza, niż nauka próżniactwa... Praca fizyczna jest przedwiecznem urządzeniem boskiem... Praca jest równie potrzebna dla zdrowia ciała naszego, jak pokarm dla utrzymania go przy życiu; albowiem cierpienia, których człowiek pragnie uniknąć zapomocą próżnowania, nawiedzą go później w postaci chorób... Praca dolewa oliwy do lampy życia, myśl ja. zapala... Głupie zajęcie dziecinne (jest to powiedziane proroczo o panach Basedowach i ich spółczesnych tępych naśladowcach) ogłupia umysły dzieci“ („Proposal for raising a colledge of industry of all useful trades and husbandry, London 161)6“, str. 12, 14, 18).
- ↑ Tyczy to w znacznym stopniu również pracy w małych warsztatach, jakeśmy to już widzieli przy koronkarstwie i wyplataniu ze słomy, a możnaby to dokładniej jeszcze wykazać zwłaszcza na przykładach rękodzielń metalowych w Sheffield, Birmingham i t. d.