ko w nielicznych, najlichszych i dzięki samej swej prostocie wiecznie zatłoczonych i licho płatnych gałęziach pracy[1].
Pi żytem każda gałąź przemysłu, jak w naszym przykładzie tapeciarstwo, przyciąga corocznie nowy potok ludzki, który dostarcza jej kontygentu niezbędnego dla niej poto, aby się regularnie odnawiać i powiększać. Skoro tylko maszyna zwalnia część robotników, dotychczas zatrudnionych w danej gałęzi przemysłu, to i personel zastępczy zostaje odepchnięty od gałęzi, dla której był przeznaczony i pomału dostaje się do innych gałęzi pracy, podczas gdy pierwsze ofiary przeważnie marnieją i giną w okresie przejściowym.
Coprawda jest rzeczą, niewątpliwą, że maszyna sarna przez się nie jest winowajczynią cierpień, które sprowadza. Nie jest to jej winą, że w dzisiejszych stosunkach „zwalnia“ ona robotnika i odrywa go od jego środków utrzymania. Czyni ona tańszym i obfitszym wytwór gałęzi, do której wkracza, i z początku nie okazuje wpływu na masę środków utrzymania, wytwarzanych w innych gałęziach produkcji. Po wprowadzeniu maszyn społeczeństwo posiada tę samą co przedtem, lub nawet większą sumę środków utrzymania dla zwolnionych robotników, nie mówiąc już o ogromnej części rocznego wytworu, trwonionej przez nierobotników. W tłumaczeniu tego faktu jaśnieje najwspanialej zdolność upiększania, właściwa ekonomistom. Sprzeczności i przeciwieństwa nieodłączne od kapitalistycznego zastosowania maszyny nie istnieją ich zdaniem, ponieważ wyrastają nie z maszyny samej, lecz z jej kapitalistycznego zastosowania! Ponieważ więc maszyna sama przez się skraca czas pracy, natomiast w zastosowaniu kapitalistycznem przedłuża dzień roboczy; sama przez się czyni pracę lżejszą, w zastosowaniu kapitalistycznem powiększa jej natężenie; sama przez się jest zwycięstwem człowieka nad siłami przyrody, natomiast
- ↑ Pewien zwolennik Ricarda, odpowiadając na niedorzeczności J. B. Say'a, czyni w tej sprawie następującą uwagę: „Przy rozwiniętym podziale pracy robotnik może umiejętność swą zastosować tylko do tej poszczególnej gałęzi pracy, w której umiejętności tej nabył; sam on staje się rodzajem maszyny. Na nic się więc nie zda paplanina papuzia, że rzeczy te mają tendencję ku wyrównaniu. Rozejrzyjmy się dokoła a dojrzymy, iż przez długi czas wyrównać się nie mogą. A gdy wreszcie się wyrównają, to na niższym poziomie, niż na początku tego proces („An inquiry into those principles respecting the nature of demand etc. London 1831“, str. 72).