dopóki maszyna parowa nie zastąpiła poprzednich sił napędowych zwierzęcia, wiatru i nawet wody — tak samo cały rozwój wielkiego przemysłu był zatamowany, dopóki właściwe mu narzędzie produkcji, którem jest maszyna, zawdzięczało swe istnienie osobistej sile i osobistej sprawności swego wytwórcy, a więc zależało od tężyzny mięśni, bystrości wzroku i sprawności dłoni, z jaką cząstkowy robotnik rękodzielni lub rzemieślnik posługiwali się swem nikłem narzędziem ręcznem. Pomijając już drożyznę maszyn, związaną z tego rodzaju sposobem powstawania — okoliczność, panująca nad świadomością kapitalisty — rozszerzenie już zmechanizowanych gałęzi przemysłu oraz wtargnięcie maszyn do nowych gałęzi produkcji zależne było całkowicie od wzrostu kategorji robotników, których praca jest nawpół kunsztem, których liczba może przeto wzrastać tylko stopniowo, a nie raptownie. Lecz wielki przemysł na pewnym stopniu swego rozwoju wpada nawet i w techniczne przeciwieństwo ze swem podłożem rzemieślniczem i rękodzielniczem. Spotęgowanie rozmiarów mechanizmu poruszającego, transmisyjnego i maszyn narzędziowych; coraz większa zawiłość, rozmaitość i ścisła prawidłowość ich części składowych, w miarę jak maszyna narzędziowa, odrywa, się od wzoru rzemieślniczego, który początkowo panuje nad jej budową, i przybiera postać samoistną, określoną jedynie przez jej funkcję mechaniczną; rozwój systemu automatycznego wraz z nieuniknionem stosowaniem materjałów coraz trudniejszych do obróbki, naprzykład żelaza zamiast drzewa[1] — rozwiązanie tych wszystkich samorzutnie powstających zagadnień natrafiało wszędzie na szranki takiej zależności od osobistych cech robot-
- ↑ Krosno mechaniczne w swej formie pierwotnej składa się głównie z drzewa, a ulepszone nowożytne — z żelaza. Jak bardzo stara forma środków produkcji z początku ciąży nad nową, o tem przekonywamy się między innemi przy powierzchownem bodaj, porównaniu nowożytnego krosna parowego z dawnem, lub nowożytnego miecha w odlewni żelaza z pierwszem niewymyślnem naśladownictwem mechainicznem zwykłego miecha. kowalskiego. Bardziej jeszcze uderzającym przykładem jest jedna, z poprzedniczek dzisiejszej lokomotywy, a mianowicie w swoim czasie poddawana próbom lokomotywa, która faktycznie miała parę. nóg i podnosiła je kolejno, jak koń. Dopiero z dalszym rozwojem mechaniki i z nagromadzeniem doświadczeń praktycznych maszyna przybiera formę, określoną Już wyłącznie przez zasady mechaniki, a więc zupełnie wyzwoloną z tradycyjnej postaci materialnej narzędzia, które rozwija się w maszynę.