istnienia. W tym stosunku, w jakim wszystkie towary na nie zostają wymieniane, są one przemienioną formą wszystkich towarów, a zateni i wszechstronnie pozbywalnym towarem. Jako podścielisko powszechnego czasu roboczego, zostają one urzeczywistnione w miarą tego, jak materyjalna wymiana realnej pracy się rozpościera po świecie. Stają się powszechnym równoznacznikiem w tym stopniu, w którym się rozwija szereg oddzielnych ekwiwalentów, stanowiących ich sferę wymienną. Ponieważ towary wszechstronnie rozwijają swą własną wartość wymienną w obiegu wszechświatowym towarów, więc ich postać zamieniona w złoto i srebro występuje, jako pieniądz wszechświatowy.
Podczas więc, gdy nacyje, składające się z posiadaczów towarów w drodze wszechstronnego przemysłu i powszechnej wymiany, przetwarzają złoto w równoznaczny pieniądz, to przemysł i wymiana wydają się im tylko środkami, by pieniądz w postaci złota i srebra odciągnąć od rynku wszechświatowego. Złoto i srebro, jako pieniądz wszechświatowy, są zatem zarówno produktem powszechnej cyrkulacyi towarowej, jak i środkiem rozszerzenia jej granic. Tak samo, jak za plecami alchemistów, którzy chcieli robić złoto, wzrastała chemija, wyrosło za plecami posiadaczy towarów, którzy chcieli gonić za towarem w jego zaczarowanej formie, źródło przemysłu i handlu wszechświatowego. Złoto i srebro pomagają do utworzenia rynku wszechświatowego, ponieważ w swem pojęciu pieniężnem anticypują jego byt. Że ta ich działalność czarodziejska nie jest bynajmniej ogranizoną latami dziecinnemi burżuazyjnego społeczeństwa, lecz że wyrasta ona koniecznie z odwrotnego stosunku, w jakim przedstawicielom świata towarowego ich własna praca społeczna się przedstawia, dowodzi nadzwyczajny wpływ, jaki wywarło odkrycie nowych złotodajnych krajów w środku XIX stulecia.
Na równi z tem, jak pieniądz się rozwija w pieniądz wszechświatowy, posiadacz-towarów rozwija się w kosmopolitę. Kosmopolityczny stosunek ludzi pomiędzy sobą jest początkowo tylko ich stosunkiem, jako posiadaczów towarów. Towar sam przez się wynosi się ponad wszelkie religijne, polityczne, nacyjonalne i językowe szranki. Powszechny jego język jest to cena, a jego byt ogólny jest pieniądzem. Lecz wraz z rozwojem pieniądza wszechświatowego w przeciwieństwie do monety krajowej, rozwija się kosmopolityzm posiadacza towarów, jako wiara w rozsądek praktyczny, w przeciwieństwie do przyrodzonych, religijnych, nacyjonalnych i innych przesądów, które powstrzymują wymianę materyi wśród ludzkości. Gdy to samo złoto, które w formie amerykańskiego eagles’a wędruje po Anglii, stając się sovereign’em i które w 3 dni potem w Paryżu, jako napoleon obiega i po kilku tygodniach występuje w Wenecyi, jako dukat, zachowując wszakże wciąż tę samą wartość, wówczas posiadaczowi towarów jasnem się staje, iż narodowość is but the guinea’s stamp. Wzniosła idea, w którą się dlań świat cały przetwarza, jest ideą rynku — rynku wszechświatowego.
Proces burżuazyjnej produkcyi owłada naprzód metalicznym obiegiem, jako gotowym, już istniejącym organem, który wprawdzie