Przejdź do zawartości

Strona:PL Mark Twain - Yankes na dworze króla Artura.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

noszą, od wrogiej broni. Jednakowoż przy pomocy Boskiej udało mu się zniweczyć czary i zabić w trzygodzinnej walce trzynastu rycerzy, towarzyszących mi, a mnie wziąć do niewoli, przyczem darował mi życie, by mieć możność pokazania mnie królowi i rycerzom Okrągłego Stołu, jako niespotykanego dziwu. Mówiąc o mnie sir Key używał przez cały czas mnóstwa pochlebnych dla mnie określeń w rodzaju: „ten potworny olbrzym“, „to okropne straszydło wielkości baszty“, „ten ludożerca o olbrzymich kłach“ i t. p. W szystkie te epitety wymawiał z niezwykle naiwną wiarą, bez najlżejszego uśmiechu i zdawało się, że rycerze istotnie nie spostrzegają jawnej dysproporcji pomiędzy temi określeniami a mną.
Dalej opowiadał, że ratując się od niego, jednym susem wskoczyłem na drzewo wysokości dwustu łokci, lecz strącił mnie stamtąd kamieniem wielkości krowy, który pogruchotał mi wszystkie kości, wreszcie sprowadził mnie tutaj, aby zaprezentować na dworze króla Artura. Skończył na tem, iż wydał na mnie wyrok śmierci, który miał być wykonany dwudziestego pierwszego czerwca w południe. Powiedział to przytem tak obojętnie, że nawet zatrzymał się, by ziewnąć, zanim wymienił datę. Czułem się przez cały czas bardzo nieszczególnie, nie bardzo nawet byłem w stanie przysłuchiwać się sporom co do tego, jakiego rodzaju śmierć ma mi przypaść w udziale. Spór wynikł z powodu czarów, zawartych w mem ubraniu. Ubranie moje było najzwyklejsze w świecie, kupione w konfekcyjnym magazynie za piętnaście dolarów. Jednakowoż miałem na tyle przytomności, by zwrócić uwagę na jeden niezmiernie ciekawy szczegół; oto znaczna część słówek i wyrażeń, używanych między innemi przez to szlachet-