Strona:PL Mark Twain - Yankes na dworze króla Artura.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się jej niestworzonemi przygodami i cudownościami, upajając się aromatem starodawnych imion. Wreszcie postanowiłem już z pewną niechęcią udać się na spoczynek, gdy zastukano do drzwi mego pokoju i wszedł nowy mój znajomy. Powitałem go z prawdziwem zadowoleniem, podsunąłem mu krzesło i zaproponowałem fajkę. Poczem, gdy się rozsiadł, poczęstowałem go gorącą szkocką whisky i oczekiwałem ciekawej opowieści. Po czwartym łyku whisky gość mój zaczął spokojnie i niewymuszenie opowiadać.

HISTORJA NIEZNAJOMEGO.

Jestem Amerykaninem. Urodziłem się i wychowałem w Hartfordzie, w stanie Connecticut, tuż nad rzeką. Jestem więc yankesem z krwi i kości i co za tem idzie, — kwintesencją praktyczności. Nie znam się tam na żadnych uczuciach i tym podobnych subtelnościach — innemi słowy, na poezji. Ojciec mój był kowalem, wuj — weterynarzem, ja zaś trudniłem się początkowo jednem i drugiem. Po pewnym czasie jednak znalazłem sobie pracę w wielkiej fabryce broni i zostałem wkrótce jednym z najbardziej cenionych robotników. Nauczyłem się robić strzelby rewolwery, armaty, a także kotły parowe i najrozmaitsze maszyny rolnicze. Brałem się, słowem, do wszystkiego i robota paliła mi się w ręku. Przytem, jeśli nie istniała ulepszona metoda robienia czegoś, to często gęsto sam na nią wpadałem i wszystko szło mi jak z płatka. Wkrótce zostałem mianowany głównym majstrem i miałem pod sobą dwa tysiące ludzi.
Otóż kiedy człowiek musi kierować dwoma tysiącami ludzi, to nie ma czasu na bawienie się w grzeczności i zajmowanie się t. p, faramuszkami. Różnie by-