Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tybyś inaczej był zrobił? Co? Szukałeś może chłopca, dopytywałeś się o niego, gdyś zmykał?
Puścił mnie więc król i zaraz kląć zaczął miasto ze wszystkimi jego mieszkańcami. I znów przerwał mu książę:
— Lepiejbyś zrobił, gdybyś siebie przeklinał, bo ci się to słusznie należy. Od samego początku wszystko, co robisz, niema i nie miało w sobie ani krzty sensu. To tylko jedno udało ci się, gdyś tak zuchwale wmawiać w nich zaczął, że nieboszczyk ma na piersiach strzałę błękitną. To ci się udało i to nas ocaliło! Bo gdyby nie twoja pewność siebie, byliby nas zamknęli do kozy i trzymali dopóty, dopókiby nie nadszedł bagaż tych przeklętych Anglików, a wtedy więzienie, bratku, lub dom kary! Aleś ty ich zwabił na cmentarz, dzięki czemu znalazło się złoto, które nam wyświadczyło przysługę jeszcze większą, bo gdyby ci narwańcy nie byli rzucili się do trumny, jak waryaci, to my przespalibyśmy noc dzisiejszą w krawatach... i to powiadam ci w krawatach tak trwałych i mocnych, że jużbyśmy drugich w życiu nie potrzebowali.
Umilkli obaj na chwilę; zamyślili się jakoś. Aż wreszcie odzywa się król jakby do siebie:
— Hm! A myśmy myśleli, że złoto ukradli murzyni...
Zdrętwiałem cały, aż ciarki po mnie przeszły!
— A tak — odpowiada książę — cedząc przez zęby wyrazy „myśmy myśleli.“
Po chwili król bąka:
— Przynajmniej ja tak myślałem.
A książę odpowiada tym samym tonem: