Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/075

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Kiedy nie, to się tłomacz, dlaczegoś bez nas drapnął? Mów, a prędko, bo z ciebie wszystkie wnętrzności wytrzęsę.
— No, to już powiem wszystko, uczciwie, jak się patrzy, powiem wszystko, jak było. Ten człowiek, który mnie trzymał, mówił mi, że miał takiego samego chłopca, który mu umarł w przeszłym roku i dlatego przykro mu bardzo, że ja, rówieśnik tamtego, znajduję się w wielkiem niebezpieczeństwie. Otóż kiedy się tak wszyscy zdumieli, znalazłszy worek ze złotem, i zaczęli spieszyć do trumny, on puszcza moją rękę i szepcze do ucha: „W nogi, zmykaj, co masz siły, bo jakem żyw, tak cię powieszą.“ Zmiarkowałem więc, że niema po co zostawać tam dłużej, że już nie jestem na nic potrzebny; a pocóż iść na szubienicę, jeżeli się można obejść bez tego? Biegłem więc, dopókim nie ujrzał łódki, a dopłynąwszy tu, zacząłem wołać na Jim’a, żeby się śpieszył z tratwą, bo złapią mnie jeszcze i powieszą. Powiedziałem, że nie wiedząc, czy wasza królewska mość żyje i co się stało z księciem panem, okropnie jestem zmartwiony. Jim zmartwił się także i teraz dopiero, zobaczywszy waszą królewska mość i księcia pana, ucieszyliśmy się okrutnie; Jim niech powie, że prawdę mówię.
Jim przyświadczył, ale król kazał mu zamknąć gębę i warknął:
— Znam ja waszą prawdę, znam!
I raz jeszcze wstrząsnął mną porządnie, oświadczając, że ma wielką ochotę wrzucić mnie w wodę i utopić, jak szczenię. Lecz wdał się w to książę:
— Dajże pokój chłopcu, ty stary idyoto! Czy