Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 01.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i z psami, że niebawem nadjadą i każą mi uciekać natychmiast, dając do ucieczki pół godziny czasu, a po jej upływie, będą mnie gonić. Jeżeli dopędzą, zemszczą się na mnie tutejszym obyczajem, t. j. unurzają w smole i w pierzu. Ładna rzecz mieć do czynienia z takimi barbarzyńcami. Nie czekałem już nawet na śniadanie... straciłem apetyt.
— Słuchaj — odrzekł ten drugi — ja myślę, że z nas dwóch może być para. A tobie jak się zdaje?
— Nie mam nic przeciwko temu. Czem się zajmujesz?
— Z zawodu jestem drukarzem; zajmuję się przytem sprzedażą nowo-wynalezionych środków leczniczych; aktorem jestem — tragikiem; — gdy się zdarzy sposobność uprawiam mesmeryzm i frenologię, czasem dla odmiany nauczam w szkołach geografii i śpiewu, miewam też odczyty publiczne. Wszystkiego podjąć się mogę, byle tylko nie roboty ciężkiej, a sumiennie mogę powiedzieć, że nic mi nie jest obce. A pańska specyalność, staruszku?
— O! ja swego czasu niemało pracowałem w medycynie. Leczyć umiem przez nakładanie rąk — leczę raka, paraliż i tym podobne choroby; umiem też przepowiadać i zawsze trafnie przepowiem, jeżeli tylko znajdę kogoś, co mi podszepnie jakiś fakcik. Kaznodziejstwem także się trudnię i urządzam pobożne zgromadzenia, pełniąc pracę misyonarską.
Przez jakiś czas milczeliśmy wszyscy, wreszcie młody wzdycha ciężko i powiada:
— Niestety!
— Czegóż tak biadasz? — pyta łysy.
— Bo mi się serce kraje na myśl, żem dożył