Strona:PL Marja Gerson-Dąbrowska - Polscy Artyści.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prochy zwłok, palonych na stosach, tak jak to było w zwyczaju u dawnych Słowian. I nawet nie wiemy, że w wielu wsiach i wioskach, gdzie lato spędzamy, są pod ziemią, pod piaszczystemi najczęściej wzgórkami, takie grobowce odwieczne, a w nich, gdyby poszukać pilnie, natrafilibyśmy na garnki gliniane o ładnych formach, ozdabiane desenikami, wytłaczanemi w glinie, znaleźlibyśmy bransolety z bronzu, z wyrżniętym na nich rysunkiem, i naszyjniki kunsztowne, i pierścionki w kształcie zwiniętych wężyków, i spinki ozdobne.
I toć to właśnie początki naszej sztuki!
Taki biedny, pierwotny Słowianin, jakiś nasz prapradziad, musiał dobrze nabiedzić głowy, nim bez potrzebnych narzędzi ulepił taką popielnicę, i, widać, był artystą, jeżeli umiał nadać jej ładny kształt i pomyślał o otoczeniu ozdobną obwódką.
Inny przedhistoryczny artysta polski zapragnął odtworzyć obraz bóstwa, do którego się modlono i składano ofiary. Biedny przedhistoryczny artysta! Wyobraźmy sobie, ile go trudów kosztowało, gdy bez narzędzi odpowiednich silił się wykuć w kamieniu oblicze wszechwidzącego Światowida! Wszechwidzący! więc trzeba mu dać cztery twarze, aby we wszystkie strony świata patrzał; drobne, chude ręce skrzyżowane na piersiach, w jednej dłoni zaciśnięty róg do picia czy trąbienia. Brzydkie to, sztywne, niezgrabne, ale można zaręczyć, że więcej się nad tem dziełem namozolił nasz biedny prapraszczur, niż Fidjasz nad posągiem boskiej Ateny.