Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Ragnarök.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XIII.

Ale zwłoka nie zdarzyła się tak prędko. Bratkowski naglił i popędzał sprawę, bo miał konkurenta do starszej córki, młodszego rządcę, który za posag miał wziąć w dzierżawę jeden z folwarków ordynackich.
Zresztą Niemirycz sam, po krótkim czasie pobytu, zajął się tą nową sferą i z ciekawością studjował nieznane sobie typy szlachty na ziemi osiadłej, średnio zamożnej, oficjalistów magnackich i urzędników. Nieznany to mu był umysłowy i duchowy świat. Miał też pole podatne do badań, bo Bratkowscy żyli w towarzyskich stosunkach z okolicznemi dworami, a że nadszedł czas wakacyjny, okolica pełna była młodzieży, ożywiona, rozbawiona. Pałac hrabiowski stał pustką tego lata, ale zato dom rządcy był gwarny i rojny. Trzy panny na wydaniu, gimnazista i student byli żywiołem ruchliwym i przyciągającym. Codzień prawie bywały zebrania i zabawy. Z rozporządzenia hrabiego, ulokowano Niemirycza w pałacu, który pięknym parkiem łączył się z domem rządcy i folwarkiem. Dalej nieco, za stawami, była mieścina i kościół parafjalny.
Niemirycz znał dwór jeszcze ze swych czasów korepetytorskich, ale tylko pałac i park. Rodzina hrabiowska nie znała się z rodziną plenipotenta, i w czasie pobytu „państwa“ mur chiński dzielił pałac od folwarku. Teraz pałac stał pustką, jeden tylko kre-