Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Ragnarök.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pieszo, jak listonosze. Wczoraj powstał zamiar wycieczki per pedes po całych Włoszech, jak czeladnicy niemieccy z tornistrem na plecach, od miasteczka do miasteczka. Dlatego odsyłam Jana, bobym tego pasibrzucha chyba niósł także na grzbiecie.
Ale jeszcze mi jedno zostało w pamięci z tych odwiedzin w Palatynie. Byliśmy tam cały dzień. Naprawdę, niktby nie uwierzył, ale tak zeszło niepostrzeżenie... Niels gadał o każdym murze całą historję. Förli rysował, Siemens na jakiś samotrzask swego wynalazku łapał wróble, przyczepiał im do łap miniaturowe chorągiewki amerykańskie i puszczał wolno. Niemirycz i Hilda kłócili się o charakter Liwji, a ja się, coprawda, najlepiej bawiłem konceptem Siemensa, bo mnie cnoty i zbrodnie cesarzowej Liwji mało obchodzą, a genealogji rodu Klaudjuszów nie pamiętam, ile że to żadni nasi krewni. Kiedym to tym mędrkom oświadczył, ofiarowali się uprzejmie przypomnieć mi Tacyta, alem się odbłagał. Pod wieczór, o zachodzie słońca, wgramoliliśmy się na jakiś krużganek, skąd widok był wspaniały na miasto i ginącą w oddali drogę Apijską. Niels roztoczył przed nami obraz potęgi Rzymu za cezarów. Potem wszyscy mówić zaczęli o legjonach i barbarzyńcach, o niewolnictwie, prawie, administracji, o kolonjach, o bogach i bohaterach, a wreszcie każdy zaczął mówić o swoim szczepie, historji, zdobyczach, charakterze, kraju, obyczajach, kulturze. I powstał projekt, że tak jak jesteśmy, odwiedzimy się wzajemnie u siebie. Z Włoch powiezie nas Siemens do siebie i pokaże Amerykę. Jaki on z niej dumny! Förli pokaże nam swe góry, przemysł, szkoły, wszystko: lwa w Lucernie, jedwabie i zegarki, sady i bydło. I Stenowie nas proszą do siebie nad cichy fjord, do Upsali i Sztok-