Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Ragnarök.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

opanował, zapalił lampę, otworzył szufladę biurka i wpatrzył się w jej głąb. Leżała tam wielka fotografja Willi, jej list i reszta złota, dar hrabiego. Na te trzy przedmioty patrzał młody człowiek, ale widział rynsztoki, czarne nory nędzy i występku, spasione, wyuzdane twarze bogaczy, płową głowę dziewczynki Grajcarka... I wreszcie te obrazy poczęły się mieszać, łączyć w jakiś potworny chaos, aż zakrył dłońmi oczy i zacisnął zęby, żeby z udręczenia nie jęczeć, żeby nic nie widzieć, żeby nie myśleć...
Nazajutrz wieczorem ksiądz Michał nie zastał Niemirycza. Wyjechał gdzieś w pilnej sprawie sądowej. Na miejscu, gdzie ksiądz czytał brewiarz, leżała garstka złota i kartka: „Oddaję wszystko. Wasza prawda. Nie chcę nic zatrzymać dla siebie, nie mam prawa. Polecam Wam sieroty po Grajcarku. Idźcie tam zaraz, pilno! Kacperek wskaże.“