Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Hrywda.djvu/032

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jak u kogo: jest dużo, jest mało; bywa i nic.
— Chleb do nowego wystarcza?
— Ee, zkąd! Połowa wsi kupuje od Ruzdwa (Boże Narodzenie), a reszta od postu.
— I siano kupujecie?
— Ni, swoje robimy tutaj — ale „postożne” płacim.
— Dużo?
— At — jak do bydła.
— A wy ile?
— Sorok rubli z liszką.
— To wy bogaci w dobytek! Jak was wołają?
— Kalenik.
— A przezwisko?
— Ta różnie! Po „spiskach” to nas piszą Chomicze; u duchownego stoi „Bazyluki”, a „draźnią” — Hubenia!
— Wy sam gospodarz?
— Nie, jest diad’ko. Po ojcu ja pastuszkiem się ostał. Diad’ko hodował.
— A diad’ko bezdzietny.
— Dzietny! Jest w wojsku najstarszy Sacharko — a w domu troje mniejszych!
— A wy gospodarz tymczasem?..
— Ale! Ja orzę, i sieję, i zbieram. Zimą w zarobki z klaczą jeżdżę. Już pójdzie pięt-