Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Barbara Tryźnianka.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

grać — i przegrał tamten wielką sumę — do wypłaty w ciągu doby.
Hrabia myślał dostać pannę bez sakramentu — powiedział — że za nią zapłaci kwitem brata — ale panna ma ciotkę i ta dopilnowała, żeby ślub był.
Hrabia dowodzi, że ten ślub, to był taki z operetki — ale najlepszy kawał, że te pieniądze, które stracił na bracie, odebrał od barona, z którym zakład wygrał — i to go najbardziej w tem raduje, bo hrabia ma największy sport to urządzać ludziom kawały — i opowiadać je swojej Mizzi.
Tu Milly zaczęła chichotać — jakby miała jeszcze wiele do opowiadania, ale Tomek nie badał dalej, bo kłębiło mu się w głowie od myśli chaotycznych, a upozorowawszy zmęczenie — poszedł do przeznaczonego sobie pokoju, by ochłonąć i zastanowić się.
I tej nocy przewinął się u niego iście bajeczny korowód istot. Były drapieżne zmysłowe postacie i judziły go obrazami, opowieściami o szale rozkoszy i posiadania, były inne, co mu radziły gadzinowe czołganie i trujące kąsanie, i takie, co tłómaczyły sofizmatami, że on jest wielki i godny, a ukrzywdzony przez los, który mu wolno deptać — i szaleńcy z krwią, zemstą, i pożogą w oczach, i jacyś inni obłędni, którzy stwarzali mu fatamorgany pomyślności, potęgi, chwały, bogactw — i zgryźliwe, żółcią, jadem