Strona:PL Maria Poprzęcka - Polskie malarstwo salonowe.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w drugiej kwiat; obok po lewej stronie na hebanowym, rzeźbionym krześle, zwiesza się jakaś ciężka draperia, na stole leży wachlarz, kwiaty itp. eleganckie drobiazgi. Prawą stronę zajmuje pyszny chart ciemno-płowy, zwrócony ku swej pani i spoglądający na nią inteligentnemi oczami (…). Jeśli głowa, ręce i w ogóle wszystkie szczegóły portretu nic nie pozostawiają do życzenia, za to cała postać zdaje się nieco zbyt długa w stosunku do biustu i rąk, ale ta wada znika przy ogólnych zaletach, a szczególniej przy odczuciu psychicznej strony modela, przy wielkiej szlachetności układu i prawdziwie mistrzowskim traktowaniu całego obrazu”.
Znacznie poetyczniej widział malowaną Modrzejewską recenzent „Biesiady Literackiej”:
„Artystka stoi pośrodku komnaty, ubrana w białą atłasową suknię, twarzą zwrócona do widza, oczy oderwane od książki spoczywającej w ręku patrzą w dal niezmierzoną (…). U nóg jej stoi pies kasztanowaty; z drugiej strony krzesło buduarowe, poza postacią spada adamaszkowa kotara, a tło obrazu stanowi wypieszczony i u artysty i na warsztacie gobelin magnacki. Portret artystki na pierwszy rzut oka zachwyca jako portret – szlachetność układu, wdzięk niewieści w twarzy, w uśmiechu, poezja zaklęta w spojrzeniu, spokojne lube opuszczenie ręki jednej i zgięcie drugiej z książką – oto są duchowe subtelności portretu. Czy portret jest podobny do oryginału, o tem sądzić nie możemy – twarz artystki dramatycznej zmienia się jak kameleon, drga jak promień na kryształ puszczony – wyraz jej co chwila jest inny, chyba tylko podczas choroby niepochwytna ruchliwość ustępuje zmęczonemu spokojowi. Poradził sobie artysta tworząc typ piękności kobiecej, w którym zespolił wszystko to, co się w duszy i na twarzy artystki najczęściej zjawia – czyli zespolił poezję z tęsknotą, ze słodyczą, z uśmiechem zniewalającym swą dziecinną ufnością. Ta szkicowa opowieść o pierwszorzędnych zaletach portretu mówi, że praca Ajdukiewicza jest dziełem wypieszczonym pod każdym względem”.
Natomiast krytyczne stanowisko wobec dzieła Ajdukiewicza przyjął znacznie bardziej wymagający krytyk i estetyk Henryk Struve:
„(…) portret takiej osobistości wpływowej może i powinien się odróżniać od portretu wszystkich innych, zwyczajnych śmiertelników. Z oblicza, rysów i postawy, z całej charakterystyki takiej osobistości przemawiać do nas winna potęga duchowa, której ów wpływ zawdzięcza, która znamionuje jej wyższość nad innymi, jej doniosłość dla całej społeczności. Otóż właśnie tej strony, najważniejszej z artystycznego punktu widzenia, w portrecie Modrzejewskiej nie napotykamy. Rysy bez wszelkiego głębokiego wyrazu, bez wszelkiej wyższości umysłowej nie wyróżniają tego portretu od portretu najzwyczajniejszej damy wielkiego świata. Jakaś wyszukana miękkość, zacierająca wszelki charakter, na którym przecież nie zbywa znakomitej artystce, osiadła na jej obliczu (…). Artysta mimo całego swego wyrobienia technicznego nie zdał sobie jednak należytej sprawy z właściwego zadania sztuki portretowej, z wymagań estetycznych, które z nią się bezpośrednio wiążą. A tych właśnie wymagań najpowabniejszy nawet kaprys salonowy bezkarnie lekceważyć nie ma prawa”.
Skoro krytyka nie zadowolił iście królewski portret Modrzejewskiej, można sądzić, że nie znalazłby uznania w jego oczach żaden ze współczesnych ani też późniejszych portretów gwiazd sceny czy diw operowych. Bo też zawsze bliżej im było do „kaprysów salonowych” niż do „duchowej potęgi”. I modelkom i malarzom chodziło o coś zupełnie innego i jeśli istotnie chciano ukazać „wyższość nad innymi” to na pewno nie w dziedzinie „wyższości umysłowej”, lecz po prostu w dziedzinie urody, szyku, kobiecego sex-appealu. Zresztą typ

21