Strona:PL Maria Poprzęcka - Polskie malarstwo salonowe.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jakiej zubożałej księżniczki, która poszła do służby i wykonywa swe roboty przez rękawiczki. Słowem, rysunki te grzeszą manierą salonową i tylko podatnej sugestiom publiczności naszej mogły być zalecane jako arcydzieła. I to się nazywa ludowym wyobrażeniem o Najświętszej Pannie. Ironia… Jednak, jak się rzekło, cykl p. Stachiewicza kursuje wśród masowego naszego ogółu za podrabianym paszportem odrodzonego mistycyzmu. Świadomie więc czy bezwiednie stał się zarazem jednym z symptomów zwrotu ku poezji w malarstwie (…)”.
Matka Boska Stachiewicza, choć malowana w latach dziewięćdziesiątych, istotnie nie ma nic wspólnego z tworzonymi przez artystów Młodej Polski Matkami Boskimi w góralskich kożuszkach i zapaskach, których ludowości nikt wówczas nie kwestionował. Bliższa takiej wizji jest Najświętsza Panna Maria Wiosenna Konstantego Mańkowskiego. Przysiadła w polu przy kołysce plecionej z łyka i zawieszonej na kwitnącej jabłoni. Pejzaż jest mazowiecki, ale Madonna wygląda jakby zeszła ze świętego obrazka, a trawę u jej bosych stóp barwią żonkile, prymule i hiacynty, których próżno by szukać na nadwiślańskich łąkach.
Dzieciątko Jezus – to inny motyw popularnego malarstwa religijnego. Niektóre wizerunki świadczą o wyjątkowej trwałości barokowych wyobrażeń dewocyjnych, przyjmują tylko bardziej sentymentalny charakter – jak Chrystus jako dziecko z koroną cierniową w rękach, namalowany przez wileńskiego malarza Wincentego Ślendzińskiego. Natomiast sięgając do scen z Ewangelii dążono wtedy częstokroć do ukazania ich jakby „obok” przekazanego przez Pismo wydarzenia. Miało być w tym mniej konwencji, więcej osobistego odczucia. Taki jest obraz Feliksa Szynalewskiego Chrystus wychodzący ze świątyni. Szynalewski, malarz krakowski, uczeń Wojciecha Stattlera, był głównie twórcą obrazów religijnych. Obraz chwalono: „(…) chociaż nowością pomysłu nie uderza, wszelako żadną sprzecznością nie miesza poważnej myśli, jaką uzmysławiać powinien obraz religijnej treści” („Tygodnik Ilustrowany”, 1863). Co jednak uderza w prasowych wzmiankach tyczących obrazu, to brak ustalonego tytułu. Raz nazywano go Dwunastoletni Jezus wychodzący z synagogi, kiedy indziej Chrystus między mędrcami w Jerozolimie, to znów Znalezienie Jezusa w kościele. Jeszcze w 1885 roku Wojciech Gerson pisał o obrazku Szynalewskiego przedstawiającym Chrystusa Pana dwunastoletnim chłopięciem, iż „czyni wrażenie bardzo wdzięczne i miłe” („Tygodnik Ilustrowany”). Owe różnice tytułu wynikają właśnie z niemożności jednoznacznego umieszczenia wyobrażenia w tradycji ikonograficznej. Albowiem artysta ani nie przedstawił dwunastoletniego Jezusa wśród doktorów, ani też odnalezienia Go w świątyni (co zwykle malowano w oparciu o ten fragment Ewangelii św. Łukasza), lecz wyobraził scenę jakby o kilka chwil późniejszą: doktorzy zostali w świątyni, a Józef i Maryja patrzą uspokojeni na Jezusa, który stąpając po schodach usłanych różami błogosławi zebrany tłum, Jan Chrzciciel zaś całuje kraj jego szaty.
Jedną z tendencji bardzo typowych dla dziewiętnastowiecznego malarstwa parareligijnego było „uczłowieczanie” Chrystusa bądź wprowadzanie Zbawiciela w scenerię współczesną, między ludzi. Ta tendencja, wyrastająca z pewnych koncepcji religijnych i mająca bogate zaplecze literackie, nie była w Polsce szczególnie popularna. Dość wyjątkowym jej przykładem jest obraz Chrystus nie dopuszczony Włodzimierza Łuskiny, malarza i literata. Chrystus, z dzieckiem kryjącym się pod płaszczem, stoi u progu pałacowego wnętrza, do którego broni mu wstępu lokaj niosący tacę z trunkami. Pod innym wszakże względem obraz jest typowy. Kontrast postaci Zbawiciela i pałacowych wnętrz, jego ciemnej szaty i lśniącej czerwienią i złotem liberii lokaja, dostojny spokój Chrystusa i arogancki gest fagasa – całe wyobrażenie oparte jest na przeciwstawieniach. Tak pożądana

9