Strona:PL Maria Konopnicka - O krasnoludkach i o sierotce Marysi.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Dobre czasy.




G


I.


Gdzie nas ten człowiek powiezie? — mówiły sobie Krasnoludki, siedząc na wozie ubogiego Skrobka, i kłopocząc się o dwóch swoich towarzyszów: Podziomka i Koszałka-Opałka, którzy gdzieś w drodze przepadli.
— Do króla by się jakiego zdało, żeby Miłościwy Pan nasz kompaniję piękną miał, a na honorze uszczerbku nie poniósł! — odezwał się kanclerz Kocie-Oczko.
— Dobreby to było! — zawołał Paź Krężołek — i oblizał się szeroko językiem. — U królów, słyszę, same tłuste i słodkie potrawy jadają, a kołacze na każdy dzień pieką. Tamby się człek pożywił!
— Ciszej byś był oto! — zgromił go Słomiaczek, dziwnie wychudzony i cienki. — I tak się już ledwie toczysz, niby kula. Jeno patrzeć jak urząd stracisz, a Pan