Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/085

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— No, słuchaj, Bronko — mówił znowu Zygmunt — czy ten Kępa stary? Powiedz! Zresztą ja ci pokażę, jak on wygląda.
I wykrzywiwszy twarz, zmarszczył brwi, zgarbił się i, powłócząc jedną nogą, kusztykał na drugiej. Sapał przy tem niemiłosiernie i nosem pociągał.
— Mam honor powitać panienkę — mówił kłaniając się Bronce. — Jestem doktór Tadeusz Kępa. Jakże zdrowieczko?
Bronka zerwała się; zacisnęła piąstki i skoczyłaby zapewne na Zygmunta, szczęściem weszła miss, wołając dziewczynki na spacer do lasu.
— Pójdziesz z nami — powiedziała do Bronki po angielsku, a ta uszczęśliwiona, że będzie ktoś, kto jej nie da dokuczać, poszła z chęcią.
I znowu Bronce przypomniał się zeszłoroczny pobyt w Bronkowie. I tu jak tam był las duży, pełen wspaniałych drzew. Kuzynki szły obok Angielki, rozmawiając z nią, a Bronka swobodna, szczęśliwa, że nikt jej nie dokucza, biegła przodem, zrywając leśne dzwonki i duże paprocie, tak zupełnie, jak to było zeszłego lata, gdy z ciocią Wandą chodziły po lasach w Bronkowie. Zajęta wyszukiwaniem kwiatów, zobaczyła rosnące w rowie niezapominajki i niewiele myśląc pobiegła po nie.
Plusk — i naraz wpadła w wodę. Angielka przybiegła z pomocą, wydobyto Bronkę z rowu. Zabłociła się niemożliwie — buciki, pończoszki, wszystko zawalane. Miss Ewelina gderała po angielsku, ale Bronka nie rozumiała nic z tego, co