Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/007

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I tylko tak mi dziękujesz, ty mała, nie pocałowałaś nawet tatusia?
— Ale pocałuję: w jedno oczko i w drugie — mówiła dziewczynka — i w czółko i w buzię — i mówiąc to, tuliła twarzyczkę do ojca i całowała go mocno. — Dobry, kochany tatuś, śliczne rzeczy kupił dla swojej córeczki. I córeczka go bardzo, bardzo kocha.
Pan Torski usiadł w wygodnym fotelu, trzymając jedynaczkę na kolanach.
— A czy moja królewna wie, że dziś ósmy rok zaczyna — mówił — że już trzeba być rozsądną dziewczynką? Zaczniemy się uczyć, trzeba, by rozumku jak najwięcej było w tej mojej kędzierzawej główce.
— A kto mnie będzie uczył, tatusiu? Ja chcę, byś ty mnie sam uczył — powiedziała dziewczynka.
— Nie, córeczko — mówił ojciec. — Ty wiesz, jak tatuś jest zajęty, nie miałby tyle czasu. Od jutra będzie tu przychodziła ciocia Wandzia, ona cię będzie uczyła.
Bronka wydęła usteczka.
— Ciocia Wandzia? — rzekła. — A dlaczego ona?
— Bo jest bardzo dobra i rozsądna — odrzekł tatuś. — Znam ją i wiem, że cię wielu potrzebnych rzeczy nauczy. No i czegoż się moja królewna krzywi?