wie odgadnąć treść, oraz przedmiot ich rozmowy. Czy przypuszczacie, aby mieszkaniec Marsa lub Wenery, który patrzy ze szczytu góry na, poruszające się po ulicach i placach naszych miast, drobne czarne punktciki, jakiemi wydajemy się z takich wyżyn, mógł — na zasadzie ruchów naszych, gmachów kanałów i budowli — wyrobić sobie dokładne pojęcie o stopniu umysłowego naszego rozwoju, o naszej moralności, naszym sposobie kochania, myślenia, wiary w przyszłość, słowem o naszej rzeczywistej, wewnętrznej istocie? Ten obserwator z innej planety ograniczyłby się na stwierdzeniu kilku bardziej uderzających faktów, podobnie jak my to czynimy w stosunku do ula — i wyprowadzeniu z nich wniosków równie niepewnych równie mylnych jak nasze. W każdym razie dobrze napociłby się, chcąc odnaleźć w tych „małych czarnych punkcikach“ te wyżyny moralne, tę piękną jednozgodność uczuć, jakiemi olśniewa ul. „Dokąd dążą oni“? zadałby sobie pytanie po obserwowaniu nas w ciągu lat lub wieków, „co robią?“ jaki jest punkt ciężkości i cel ich życia?“ „Czy ulegają nakazom jakiegoś bóstwa?“ „Nie widzę dźwigni, kierującej ich istnieniem“. „Dzisiaj wydaje się, że budują, zbierając rozmaite drobiazgi a nazajutrz rozpraszają je i burzą wzniesione gmachy. Idą
Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/51
Wygląd