Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
30
MAURYCY MAETERLINCK

kiej dorocznej ofiary, składanej na ołtarzu geniusza rodzaju; t. j. rojenia, polegającego na tem, że całe społeczeństwo, które stanęło już u szczytu potęgi i dobrobytu, wyzbywa się nagle na rzecz przyszłego pokolenia wszystkich swych bogactw, pałaców, domostw i owocu swoich trudów, a samo odlatuje w dal nieznaną i niepewną, aby szukać nowej ojczyzny. To już jest czyn, który zaćmiewa bezwątpienia etykę ludzką, niezależnie od tego, czy bywa dokonywanym świadomie czy nieświadomie! Często rujnuje on doszczętnie, zawsze ogałaca, rozprasza szczęśliwy dotychczas gród, ulegając woli prawa wyższego po nad szczęście ula. Gdzież się tworzy to prawo, które, jak się wkrótce o tem przekonamy, nie jest bynajmniej tak ślepem i zgubnem jakby się to zrazu zdawać mogło? Gdzie, na jakiem zgromadzeniu na jakiej naradzie, w jakiem siedlisku tronuje ten duch, któremu gromada podlega i który przedewszystkiem sam ulega bohaterskiemu obowiązkowi i myśli, uwzględniającej tylko przyszłość?
Z pszczołami dzieje się to samo, co z większością rzeczy tego świata; spostrzegamy pewne ich obyczaje, pewne właściwości i powiadamy: „robią one to i owo, pracują w ten lub ów sposób, królowe ich tak się rodzą, robotnice ich żyją w wiecznem dzie-