Strona:PL Małkowski - Jak skauci pracują.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pierwszy wieczór naszego pobytu w Londynie skupił w Towarzystwie, oprócz członków, wielu Polaków z zachodnich dzielnic Londynu, którzy pracując przeważnie po uniwersytetach w Towarzystwie Polskim zjawili się po raz pierwszy. Poza nimi widzieliśmy przeważnie tych, których z polskiej ziemi wyrzuciły na bruk londyński wypadki z 1905 r. Banici ci przybyli teraz, ażeby zobaczyć obiecującą młódź polską, o której niejedno już słyszeli. Ich oczy patrzyły na nas, a ich myśli błądziły po rodzinnych zagrodach.
Dzieci ze szkółki polskiej, prowadzonej przez Towarzystwo, śpiewały pieśni polskie i deklamowały. P. S. W. Reichel, wybrany niebawem po naszym odjeździe przewodniczącym Towarzystwa, witał nas w imieniu londyńskich Polaków i powiedział, czego oni po skautach w Polsce się spodziewają.
Owocem naszego pobytu w Londynie powinno być zawiązanie polskiej drużyny skautowej w tym mieście. Na poczekaniu wyliczono 12. chłopców, w tym dwu skautów w drużynach angielskich, z którymi pracę można rozpocząć, a podjęli się tego pp. Tuleja[1] i Zaleski. W dyskusji zgodzono się, że drużyna, ażeby utrzymać się na poziomie drużyn angielskich i móc korzystać z centralnych instytucji, po zorganizowaniu się wstąpi jako »polska« drużyna do miejscowego związku skautowego.
Następnego dnia (czwartek, 1 o lipca) zaprosił skautów polskich na podwieczorek do Victoria Hotel p. Br. Bouffałł.

W piątek (11 lipca) p. M. Dąbrowski zawiódł nas na zapomniany prawie grobowiec polski na cmentarzu w Highbury. Widzieliśmy jeden z rozsianych po całej kuli ziemskiej grobów polskich, a napisy mówiły,

  1. Mieczysław Tuleja Esq., c/o M. Voynich Esq., Shaftesbury Avenue 68-70, London, England.