Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

110.  „Prawnuk Agary wita pośmiewiskiem
Zastęp chrześćjański tak nieliczny, słaby;
Naprzód wygranéj rozporządza zyskiem,
Ziemię, jak własną, tnie między swe draby;
I kłamnie obcém pyszni się nazwiskiem
Saracenami zwąc się jak Araby;
On, Maur koczownik, syn nagiéj pustyni,
Tych ziem szlachetnych już się panem czyni!

111.  „Jak ów barczysty olbrzym, co przed laty
Stał się postrachem Saulowych szyków,
Widząc pastuszka, który miast bogatéj
Zbroi — niósł procę i kilka kamyków,
Szydził z słabości i z ubogiéj szaty,
Nie szczędził zniewag i wzgardliwych krzyków,
Lecz szczękła proca i w czoło go sięga,
Zwycięża wiara nie ludzka potęga:

112.  „Tak Maur przewrotny lekceważy sobie
Chrześćjan siły, nieświadom, iż ramię
Wiernych moc wyższa wzmacnia w każdéj próbie,
Moc, co piekielnéj giąć się każe bramie:
Ona chrześćjańskie krzepi armje obie,
Przez nią Kastylczyk Marokany łamie,
A Luz wsławiony w wszelkich walk zakresie
Wojskom Granady postrach i śmierć niesie. —

113.  „Już po puklerzach zatętniały ciosy
Szpad i dzirytów, zawrzał bój zacięty —
I — wedle wiary — słychać hasł odgłosy:
Ci grzmią: Mahomet! inni — Jakób święty![1]
Jęki ranionych lecą pod Niebiosy
I jak jezioro płyną krwawe męty,
Gdzie grzęznąc giną pośród trupich stosów
Ci, co zdołali ujść z pod miecza ciosów. —

114.  „Wysiłkiem męstwa Luz śród Grenadczyków
W niedługiéj chwili srogie sprawił siecze,
Złamana cała potęga ich szyków,
Już rozproszone lub poszły pod miecze.
Luzom zamało zwalczyć przeciwników,
Załatwy tryumf — zapał znów ich wlecze
Na pomoc dzielnym rycerzom Kastylji,
Co jeszcze z syny Maroku walczyli.


  1. „Święty Jakób z Compostelli!” — okrzyk wojenny Hiszpanów.