Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

95.  „Ziem algarbijskich część znaczną odbija,
Będących żony posażnym udziałem,
I hufy Maurów, którym Mars nie sprzyja,
Goni orężem i trudem niemałym.
Moc sztukę, dzielność niezmiernie rozwija,
By Luz nad krajem zapanował całym,
By kres położyć uciskom narodu
W ziemiach należnych dzieciom z Luza rodu.

96.  „Syn, Dyonizy, swojemi przymioty
Krwi Alfonsowéj nie skłamał szlachetnéj;
A chwała jego światła i szczodroty
Czas Aleksandra przyćmiewała świetny:
Zeszedł na ziemię boży pokój złoty
I kraj po walce zakwitł wieloletnéj,
I mądre prawa z zacnym obyczajem
Nad odrodzonym zaświeciły krajem. —

97.  „Najprzód w Coimbrze zatlił się świt blady,
Zeszły Minerwy dzielne pracowniki;
Wnet potém Muzy przybiegły w też ślady,
Na brzeg Mendego, na bujne trawniki. —
I jak w Atenach za czasów Hellady
Gród rósł w naukę i sztuki pomniki,
I sam Feb dzielił między ulubieńce
Korony złote i laurowe wieńce. —

98.  „Zburzone miasta zakwitły budową,
Potężne twierdze i zamki obronne;
Jakby kraj cały król dźwignął na nowo,
Piętrzą się mury i gmachy przestronne. —
A gdy w starości długą nić życiową
Przecięły Parki k’ litości nie skłonne,
Został syn — ojcu za mało uległy,
Lecz pełen męstwa i w rządzeniu biegły.

99.  „Król Alfons Czwarty zaraz Kastylczyków
Nieznośnéj pysze przytarł harde rogi,
Aby nie śmieli dzielnych przeciwników
Lekceważeniem podbijać pod nogi:
Lecz kiedy zgraje Maurów najezdników
W pól hesperyjskich runęły rozłogi
I zagroziły kastylijskiéj ziemi,
Dumny król Alfons wsparł ją hufy swemi. —