Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

45.  „Wionął chłód ranny — weszła jutrznia chyża,
Gwiazdy powoli gasły na błękicie,
Gdy Syn Maryi przybity do krzyża
Błysł przed Alfonsem nowe budząc życie.
Alfons padł na twarz, w prochu się uniża
I płonąc wiarą tak woła w zachwycie:
— Niewiernym, Panie, cuda Twe przystoją,
Ja — i tak wierzę w istność i moc Twoją. —

46.  „Na wieść o cudzie zapał w wojsku rośnie,
Zapał ogarnia drużynę rycerzy,
Zasługi księcia wynoszą rozgłośnie
I serca swoje święcą mu najszczerzéj:
Wojsko go królem nazywa donośnie,
I coraz daléj te okrzyki szerzy,
I jedno hasło pod niebiosa bije:
„W bój za Alfonsa! Król Alfons niech żyje!“

47.  „Jak w górach, kiedy myśliwy dostrzeże
Żubra — i szczwaniem brytana rozjuszy,
Ten pędzi wściekle na odważne zwierzę,
Które rogami zda się wszystko skruszy;
Nie siłą, ale zwinnością pies bierze,
Szarpie za boki żubra to za uszy,
Aż z przegryzioném gardłem, krwią zbroczony,
Straszliwy olbrzym runie wysilony.

48.  „Tak pierś nowego króla męstwem gore.
Ku chwale Boga i narodu razem,
Z zapału wojska chce skorzystać w porę
I wroga dzielném rozgromić żelazem —
Do dzid, do łuków śpieszą Maury skore,
Król wciąż obecny zachęca rozkazem:
Gwar, grają trąby, rośnie surma dzikiéj,
Ogłuszającéj wojennéj muzyki.

49.  „Jako gdy z iskry w trawę zaronionéj
Ogromny pożar Boreasz rozdmucha,
I wiatr go niesie w pole na wsze strony
I morzem ognia goreje gąszcz sucha:
Zrywa się ze snu pasterz przebudzony,
Gdy trzask płomienia doszedł jego ucha,
Zbiera swą trzodę i w żałośnéj trosce
Obraca kroki ku poblizkiéj wiosce: