Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Pieśń trzecia.


1.  Teraz, Kaliope, ty mi bądź natchnieniem,
Jakie powieści wódz królowi snował,
I nieśmiertelném racz napełnić pieniem
Pierś śmiertelnika, co cię umiłował:
A ten, coć blizki Orfeja spłodzeniem[1],
Ten, co lekarską sztukę ugruntował,
Niech k’Dafnie, Klityi, ani żadnéj innéj
Nie zwróci czci swéj, tobie jednéj winnéj. —

2.  O Nimfo jasna, zejdź na prośby moje,
Gwoli zasłudze Luzów zejdź ochoczo;
Niech świat się dowié, że Tagowe zdroje
Płyn Aganippy poświęcony toczą.
Niech Feb opuści kwietne państwo swoje
I w tę mię falę pogrąży uroczą;
Lub rzekę, iż cię wstrzymują obawy,
By ktoś nie przyćmił Orfejowéj sławy.

3.  W głuchém milczeniu, czekali Maurowie
Powieści Gamy spragnieni widocznie;
Ten chwilę duma, myśli skupia w głowie,
W końcu wzniósł czoło i tak mówić pocznie:
„Chcesz wiedziéć, królu, kto moi przodkowie?
Ich świetne dzieje, mam głosić niezwłocznie?
Wolałbym obce — zbyt ciężkie zadanie
Chlubę rodaków, opowiadać, panie. —

4.  „Opiewać obcych i czyny i sławę,
Jest rzeczą zwykłą, sercu pożądaną;
Lecz ziomków chwaląc, już czuję obawę,
Iż się pochwała wyda podejrzaną;
Lękam się również, iż na tak ciekawe
Dzieje — za mało czasu mi tu dano:
Lecz mi twój rozkaz najwyższą pobudką;
Pójdę wbrew sobie; mówić będę krótko.


  1. Apollo pod imieniem Peana był czczony jako Bóg lekarzy i sztuki lekarskiéj. Orfeusz był jego synem urodzonym z Kaliopy muzy bohaterskich pieśni.