Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

30.  «O łasko boża, coś błysła widomie!
O niespodziany, niesłychany cudzie!
Odsłaniasz spisek uknuty kryjomie.
O! wy, w podłości zatwardziali ludzie,
Toż nas, splątanych w waszych kłamstw ogromie,
Na śmierć niechybną wiedliście w obłudzie,
Gdyby najświętsza niebieska opieka
Nie przyszła wesprzéć wątłych sił człowieka!

31.  „Tyś nam wskazała, Opatrzności święta,
Jak w tych przystaniach bezpieczeństwa mało:
Twój jasny promień ukazał nam pęta,
W które ujęto ufność naszę całą.
Lecz mądrość ludzka słabo rozwinięta
I przezorności śród zdrad jéj nie stało:
Więc, łasko niebios, tobie się powierzę,
Niech twe staranie wiedzie nas i strzeże“.

32.  „I jeśli litość porusza ci łono,
Jeśli masz względy dla tułaczów nędzy,
Jeśli przez dobroć twą niewysłowioną
Z podstępnych sieci wyrwałaś nas przędzy;
O! steruj flotę naszę utęsknioną,
Do bezpiecznego portu wiedź co prędzéj;
Lub ukaż ziemię, dokąd dążą woje,
By na niéj uczcić święte imię twoje“.

33.  Trafiły pięknéj bogini do ucha
Pobożne słowa pokory głębokiéj,
Więc rzuca nimfy, na ich żale głucha,
I szybkim pędem wzbija się w obłoki.
Przez sfery, gdzie wre światów zawierucha,
Nad gwiazdy światła lejące potoki,
Aż w szóstą sferę leci niewstrzymanie,
Gdzie ojciec bogów założył mieszkanie.

34.  Ruch i wzruszenie rumienią jéj lica,
I takim wdziękiem oblekają skronie,
Iż kędy przejdzie ta czarnoksiężnica,
Świat gwiazd i niebo miłością k’niéj płonie,
Z jéj oczu bije światła błyskawica,
Groty miotają z nich, jéj syna dłonie,
A tych pocisków podwójna potęga
Pali i mrozi wszystko, czego sięga.