Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

15.  Daléj, skazańcy malują swą czynność:
Że tam jest kapłan i ołtarz ofiarny,
Kędy znaleźli i schron i gościnność,
Gdy noc na ziemię rzuciła płaszcz czarny;
Jako i króla i ludu uczynność
Dowód przyjaźni dała im nie marny;
Grzechem więc będą podejrzenia dawne
Mając świadectwo tak pewne, tak jawne. —

16.  To wszystko Gamę szlachetnego wzrusza.
Wita poselstwo jak zgody zadatki;
Łatwo pozorom ufa wzniosła dusza!
A tu tak zda się pewne prawdy świadki. —
Z przybyłych łodzi tłuszcza pogan rusza,
Tłumnie napełnia chrześcijańskie statki:
Patrzy na wszystko radośnie bez lęku,
Wierząc, iż pewną zdobycz dzierży w ręku.

17.  A tam, na lądzie, gotują oręże,
Dźwigają kusze i groźne tarany;
Niejeden pocisk okrętu dosięże,
Co wszedł do portu śmiały, zaufany:
Zewsząd straszliwy podstęp się sprzysięże,
By wymordować biedne Luzytany;
By zapłacili własną krwawą klęską
Swą na Mozambik wycieczkę zwycięską.

18.  Szczękły kotwice oderwane od dna
Przy zwykłych krzykach żeglarskiéj gawiedzi;
Ster zwrócon, żagle wzdęte — i toń wodna
Kołysząc statki w obręb portu wiedzie.
Ale Eryksu[1] pani, stróżka godna,
Co zawsze swoich ulubieńców śledzi,
Widząc sieć straszną, co ich oplątała,
Z niebios na morze rzuca się jak strzała.

19.  Wzywa Nereid wdzięczne korowody
I wszystkie morskich lazurów mieszkaki;
Pani, zrodzonéj z słonéj morskiéj wody,
Wodne potęgi spełniają zachcianki,
Ona swéj trwogi zwierza im powody
I chyże fale już niosą niebianki,
Stawić przeszkody, by statki jéj lube
Nie weszły w przystań na niechybną zgubę.


  1. Eryx, — góra w Sycylii, niegdyś wznosiła się na niéj świątynia, poświęcona Wenerze. Obecnie zowią ją górą San-Giulano, od imienia kościoła wzniesionego, pod wezwaniem świętego Juliana.