Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

40.  „Cóż prędzéj sen nam z oczu zegnać zdoła —
Rzekł jeden z majtków — co czas przykry skróci,
Jeśli nie powieść zabawna, wesoła,
Co od obecnéj chwili myśl odwróci!“
— „Powieść miłosna!“ Leonard zawoła,
(Co zakochany tęsknotą się smuci),
„Czém lepiéj można zabić czas nieznośny
Jak nie powieścią o treści miłosnéj?“

41.  Na to Velloso: „Nieprawda, druhowie!
Zbyt twarda dola przyciska żeglarze
A praca nasza, to trud co się zowie,
Miłość i miękkość nie chodzą z nim w parze.
Raczéj o bojach niech nam kto opowie,
O ciężkich wojnach, o walk wrzących gwarze,
Bo mnie się widzi, że jeszcze nie mało
I walk i trudów przed nami zostało.“

42.  Przystali wszyscy — k’niemu tłum się zwróci:
„Mów nam Velloso!“ upraszają żywo.
— „Dobrze — odrzecze — i nikt nie zarzuci,
Żem snuł opowieść obcą lub fałszywą.
Nie! chcąc, by męże dawni w stal zakuci
W was chęć zrównania wzbudzili żarliwą
Z dziejów ojczystych biorę treść w téj chwili
O tych dwunastu, co w Anglji walczyli.

43.  Za owych czasów, kiedy nasze brzegi
Po długich wojnach wytchnęły swobodnie,
Kiedy zniszczywszy złych sąsiad zabiegi
Juan, syn Pedra, mógł rządzić łagodnie;
W Anglii, gdzie Borej częste sypie śniegi,
Furje niezgody zażegły pochodnie
I długie, ciężkie niesnaski zasiały,
Które nam Luzom przymnożyły chwały.

44.  „Między damami angielskiego dworu
I kołem zacnych przydwornych rycerzy
Przyszło w dniu pewnym do ciężkiego sporu,
Który wnet Furje rozdmuchały szerzéj.
Młódź nieoględna co do słów wyboru,
Jak zwykle bywa śród dworskiéj młodzieży.
Zelżywą mową grono dam bezcześci
Z ujmą godności i cnoty niewieściéj.