Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

95.  Ma swych kraj Luza Scypjonów, Cezarów,
Ma Aleksandrom i Augustom równych:
Lecz z jego mężów brak uczucia darów
Czyni żołnierzy grubych choć hartownych:
Oktaw śród nieszczęść i domowych swarów
Układał wiersze w słowach polerownych;
I nie zaprzeczy Fulwja, jak surowem
Jéj brzydki bezwstyd umiał skarcić słowém.

96.  Cezar do stóp swych całą Galję kłoni,
Ale mu oręż nauk nie przerywa;
On z piórem w jednéj, z mieczem w drugiéj dłoni
Cyceronowi w wymowie zrównywa:
Szlachetny Scypjon, gdy wroga nie goni,
W usługach Talii wawrzyny zdobywa:
A Macedończyk w miłości i części
Na swém wezgłowiu pieśń Homera mieści.

97.  Zawsze naukę czcili wielcy wodze,
Czy starzy Grecy, czy bitni Rzymianie;
U barbarzyńców toż samo znachodzę,
Wyjątkiem tylko jedni Luzytanie.
Ze wstydem wyznam, że gdy na téj drodze
Tak wielkie u nas widzim zaniedbanie,
Wińmy oziębłość na te iskry boże:
Kto nie zna sztuki, czyliż ją czcić może?

98.  Nie nieudolność, lecz ten chłód jedynie
Sprawił, iż brak nam Homera, Wirgila;
I gdy to potrwa, — nie miéć téj krainie
Zbożnych Enejów, dzielnego Achila:
Lecz gorzéj jeszcze, że fortuna ninie
Tak nas ogrubia, tak od ksiąg uchyla,
Że zatopieni w bogactw naszych chwale
Umiemy mało a wielu nic wcale.

99.  Niech Gama Muzom składa dziękczynienia,
Iż te, o sławę ojczyzny swéj dbałe,
Przy dźwiękach liry w nieśmiertelne pienia
Przelały jego dzieł i zasług chwałę;
Chociaż i Gamy i jego plemienia
W służbie Kalipsy zasługi zbyt małe,
By nimfom Tagu nie zbrakło ochoty
Dla pieśni o nim rzucać haft swój złoty.