Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

35.  „Ze strasznym wzrokiem — zwierz z przyrody dziki,
Ani się cofnie, ani go uśmierzą;
Szalonym skokiem rzuca się na piki,
Co zwartym lasem dokoła się jeżą.
Tak rycerz, gromiąc swoje przeciwniki,
Trawę dokoła rumieni krwią świeżą:
Lecz ach! i swoich traci; — cóż z odwagi,
Z dzielności wobec liczebnéj przewagi?

36.  „Dostrzegł i odczuł klęskę bohatera
Król Juan, który sam jak wódz wytrawny,
Wszędzie obecny, obiega i wspiera,
Słowem ku walce rozpłomienia sławnéj.
Jak lwica, w któréj piersi wściekłość wzbiera,
Kiedy jéj pasterz masylijski wprawny,
Podczas gdy była łupieżą zajęta,
Pochwycił z gniazda zostawione lwięta,

37.  „Pędzi szalona, wstrząsa i ogłusza
Siedem wzgórz Bliźnich[1] swym straszliwym rykiem:
Tak król z wyborem swoich w pomoc rusza
Piérwszym zastępom i zachęca krzykiem:
„ „O wy rycerze, w których dzielna dusza,
Nieustraszeni, niezrównani z nikiem!
Brońcie ojczyzny: jéj wolność, jéj chwała
W waszym orężu jéj nadzieja cała!

38.  „ „Król was prowadzi — za mną towarzysze!
Za mną odważnie śród mieczów i zbroi!
Gdzie świszczą strzały, gdzie sieką bardysze,
Walczcie, jak Luzom prawdziwym przystoi!“ “
Tak wzniośle mówiąc — sam oszczep kołysze,
Mierzy, czterykroć wstrząsa w dłoni swojéj,
W końcu go ciska tak silnie, tak celnie.
Iż kilku naraz ugadza śmiertelnie.

39.  „Ten widok męstwo na nowo podsyca:
Szlachetnym wstydem młodzież rozogniona
Rośnie w olbrzyma, a każda prawica
Rąbie na przebój, ufna, że pokona:
Ich miecze skrzą się niby błyskawica;
Kruszą pancerze, rozbijają łona:
Rozdają ciosy i przyjmują chętnie,
Jak gdyby całkiem na śmierć obojętni. —


  1. Starożytna Masylia — dziś Dahra. Kraj ten przerznięty jest siedmiu górami tak do siebie podobnemi, iż pierwsi Portugalczycy, którzy na ten brzeg afrykański uczęszczać zaczęli, przezwali je górami „Braćmi.“