Strona:PL Lord Lister -74- Skandal w pałacu.pdf/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dla mnie niesłychanie... Wyczuwałem w tej zmianie jakąś tajemnicę, coś, czego nie mogłem zrozumieć... Widziałem tylko, że Helena z dniem każdym coraz bardziej ulega wpływowi Minsterhalla... Pewnego dnia, zmęczony bezowocną walką z baronetem, udałem się do starego lorda, prosząc o rękę jego córki.
— Był to czyn równie nierozsądny, jak pańskie niedoszłe samobójstwo — rzekł Charley.
— Ma pan rację... Clixton rozgniewał się. Wezwał do siebie Helenę i ta w mojej obecności zaprzeczyła wszystkiemu... Robiła wrażenie osoby zaskoczonej moimi oświadczynami. Stary lord powiedział mi kilka ostrych słów i zakomunikował o bliskim małżeństwie Heleny i Minsterhalla.
Nie pamiętam, co mu odpowiedziałem. Zdaje mi się, że zazdrość odebrała mi panowanie nad sobą i że posunąłem się do słów niesłychanie ostrych...
Tego samego wieczora Minsterhall odwiedził mnie w moim mieszkaniu i zaprosił na obiad do wytwornej restauracji. Zaproszenie przyjąłem. W czasie obiadu zaproponował mi w sposób przejrzysty a zarazem oględny, abym pomógł mu zgładzić ze świata starego lorda. Potraktowałem go tak, jak na to zasłużył... Nie obraził się, tylko rzucił mi na odchodnym ironiczne słowa:
— Wracaj pan do domu, drogi panie Fuller... Od razu domyśliłem się, że nie nadaje się pan do niczego.
— Byłem tak przejęty tą sprawą, że nie wiedziałem, w jaki sposób mam ostrzec lorda. Przez dwa dni nie pokazywałem się w pałacu Clixtonów.
Na trzeci dzień dowiedziałem się z gazet, że lord uległ ciężkiemu atakowi, który omal nie pociągnął za sobą jego śmierci. Zastanawiałem się, czy nie należałoby złożyć mu wizyty, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Nie podejrzewając nic złego otworzyłem i stanąłem przed inspektorem Baxterem ze Scotland Yardu oraz przed dwoma policjantami, którzy natychmiast rzucili się na mnie.
— Czy przyznaje się pan, panie Fuller, do usiłowania otrucia lorda Clixtona? — zapytał Baxter.
Gdyby ziemia rozpadła się pod mymi stopami, nie byłbym bardziej zdziwiony.
Broniłem się i zarzekałem... Baxter otworzył spokojnie szafę, wyjął z niej frak, który miałem na sobie w czasie kolacji z Minsterhallem i wyciągnął z kieszeni małą buteleczkę. Zapewniam pana, panie Philip, że nie mam pojęcia, w jaki sposób ona się tam dostała... Baxter uznał ją za druzgocący dowód mej winy i postanowił natychmiast mnie zaaresztować. Ogarnęła mnie rozpacz. Rzuciłem się na Baxtera i odepchnąwszy policjantów na bok, skoczyłem w stronę drzwi. Jak burza zbiegłem na dół i przez podwórze zapasowym wyjściem wydostałem się na ulicę. Uciekłem...
Charley Brand zamyślił się głęboko.
— Jest pan w trudnej sytuacji — rzekł. — Jeśli Baxter pana odnajdzie, wpakuje pana natychmiast do więzienia. Gdyby pan istotnie popełnił zbrodnię, radziłbym panu wówczas nie przejmować się tym zbytnio i spokojnie przechadzać się po Londynie... Ale pan jest niewinny i dlatego przypuszczam, że Baxter użyje wszelkich środków, aby doprowadzić do pańskiego zaaresztowania.
Zamilkł, szukając w myślach jakiejś rady.
— Czy chciałby pan przez kilka dni pozostać w ukryciu? — zapytał wreszcie. — Sądzę, że mógłbym panu w tym pomóc. Musiałby pan tylko przyrzec, że nie wyjdzie pan z domu, który panu wskażę.
Uzyskawszy zgodę, Charley Brand zaprowadzi! Fullera do jednego z domów, stanowiących własność lorda Listera. Zainstalował go tam wygodnie, zaopatrzył w żywność i wrócił do willi, którą obydwaj zamieszkiwali z lordem Listerem.
Charley zastał swego przyjaciela pochłoniętego czytaniem komunikatu policyjnego w „Timesie“. Przedmiotem tego komunikatu była kradzież cennego naszyjnika z pereł. Sprawcą kradzieży był niejaki Jonatan Smyth. Raffles roześmiał się wesoło.
— Czy to nie zabawne? — rzekł do wchodzącego Charleya Branda. — Kochany Baxterek wpadł w zastawione przeze mnie sieci. Nawet mu nie przyszło do głowy, że naszyjnik spoczywa bezpiecznie w mojej kasie żelaznej. Pozwólmy mu szukać sprawcy. W komunikacie policyjnym znajdziemy jego opis, przynoszący zaszczyt sprawności policji.
— Włosy: zwykle, nos: zwykły, podbródek: normalny, usta: średnie, uszy: zwykłe, rysy: regularne. Twarz: wygolona. Wiek: w przybliżeniu czterdzieści lub pięćdziesiąt lat. Znaki szczególne: mówi powoli i nosi monokl.
Charley roześmiał się i rzekł:
— Mam ci coś ważnego do powiedzenia... Będzie to bardziej interesujące niż opis policyjny.
W krótkich słowach opowiedział mu o swej przygodzie nad Tamizą.
Raffles zamyślił się.
— Mówisz, że chodzi tu o lorda Clixtona?
— Tak... Ten drugi nazywa się baronet Minsterhall. Czy dasz sobie radę z tą zawikłaną historią?
— Ależ oczywiście. Która teraz jest godzina?
— Dochodzi dziewiąta.
— Doskonale... Zdążę jeszcze skomunikować się z jednym z moich znajomych, który z pewnością będzie mógł mnie wprowadzić do lorda... Nie będę nawet zmieniał charakteryzacji... Kilka pociągnięć ołówkiem i to wszystko...
— Zwracam ci uwagę, że ten Minsterhall musi być łotrem spod ciemnej gwiazdy.
— Nie obawiaj się o mnie.
Lord Lister opuścił swą willę w Hyde Parku i udał się wprost do pałacu lorda Clixtona, położonego w pobliżu Fleet Street.
Raffles wiedział, że tego wieczoru odbywało się u lorda Clixtona wielkie przyjęcie, na które zostały zaproszone najwybitniejsze osobistości.
Wielki salon był rzęsiście oświetlony.
Tajemniczy Nieznajomy zameldował się jako hrabia de Rockan i prosił o wywołanie do przedpokoju jednego ze swych przyjaciół.
Hrabia Essex, jego bowiem wywołał lord Lister, otworzył szeroko ramiona.
— Jakże się stało, drogi hrabio, że wrócił pan tak szybko z Egiptu? Zaledwie rok bawił pan w tym cudnym kraju — rzekł na powitanie.
Wprowadził Rockana do salonu, gdzie zgromadzeni byli liczni goście. Lord Lister wsparty o marmurową kolumnę przyglądał się świetnemu zebraniu. Od czasu do czasu Essex przedstawiał mu niektórych spośród zaproszonych.
— Ten Fred Fuller miał naprawdę dobry gust — pomyślał Tajemniczy Nieznajomy, całując dłoń córki gospodarza domu, Heleny. — Co za piękna dziewczyna! Przyglądał jej się przez czas dłuższy. Lady Helena poruszała się niepewnie. Jej piękne, błękitne oczy spoglądały błędnie w dal... Nagle hrabia Essex rzucił lordowi Listerowi propozycję zagrania w karty.