Strona:PL Lord Lister -41- Czarna ręka.pdf/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Znałeś go?
W New Yorku nazywano go włoskim Sherlockiem Holmesem. Był on postrachem wszystkich przestępców włoskich, zamieszkujących Stany Zjednoczone. Wiedział, że zaprzysięgli mu śmierć. „Spełniam swój obowiązek i zginę w taki sposób, jaki będzie mi przeznaczony“ — mówił zawsze.
— Ciekawa historia! Przy jakiej okazji poznałeś się z tym włoskim Sherlockiem Holmesem?
Raffles rzadko kiedy mówił o swej przeszłości. Zostawmy zmarłych w spokoju — mawiał zwykle. — Wspomnienie ich budzi niepotrzebną melancholię“.
Raffles zapalił papierosa. Czas jakiś chodzili w milczeniu, poczym Raffles odezwał się.
— To dziwne. Kiedy karmiłem mewy, myślałem o Petrosinie. Zaraz po tym dzienniki przyniosły nam wiadomość o jego śmierci.
— Mam wrażenie, że łączyły cię z nim dość bliskie stosunki?
Na twarzy Rafflesa pojawił się wyraz smutku.
— Przez pewien czas był moim najserdeczniejszym przyjacielem. Był to człowiek wyjątkowy; człowiek o wielkich zdolnościach i szybkiej decyzji. Obrał tę niebezpieczną karierę ze szczerego zamiłowania. Służył idei. Żaden kraj na świecie, nawet Chiny, nie mogą poszczycić się tak wielką procentowo ilością przestępców, jak Włochy. W porównaniu z nimi, przestępcy angielscy wydają się niedoświadczonymi dziećmi.
— Dlaczego przyszedł ci na myśl Petrosin?
— Przez zwykłą asocjację. Myślałem bowiem o Mortonie.
— Nie rozumiem...
— Człowiek, który kłamliwie utrzymywał, że chwilowo zastępuje Mortona był Włochem..
— Możliwe..... Dlaczegóż jednak miał być odrazu przestępcą?
— Petrosino przekonał mnie, że stu włoskich.emigrantów stwarza na obczyźnie trzystu przestępców.
Charley potrząsnął głową, nic już nie rozumiejąc.
— Jeden bakcyl może zarazić cały organizm, czy mnie rozumiesz?
— Masz rację. Ale czyżby ci Włosi byli aż tak dalece zdeprawowani?
— Bardziej, niż przypuszczasz, mój drogi.
— Jak poznałeś się z Petrosinem?
— Pięć lat temu wracając z Japonii, zatrzymałem się w New Yorku. Towarzyszył mi wówczas pewien młody i bardzo wesoły Austryjak, baron von Roden. W okresie tym byłem jeszcze lordem Edwardem Listerem i daleki byłem od myśli, że kiedyś w życiu przeobrażę się w Rafflesa, poszukiwanego przez policję. Właśnie wówczas zetknęłem się z Petrosinem.
Zamilkł i począł palić swego papierosa.
— Byliśmy wówczas z baronem po raz pierwszy w New Yorku — ciągnął dalej — zwiedzaliśmy miasto bez przewodnika, posługując się wyłącznie planem. Pewnego dnia wylądowaliśmy we włoskiej dzielnicy tego olbrzymiego miasta. Nie zdawaliśmy sobie zupełnie sprawy z grożącego nam niebezpieczeństwa. Interesował nas odrębny sposób życia tej dzielnicy i malowniczość spotykanych tam typów.
Kolonia włoska jest w New Yorku bardzo liczna i trudno ją utrzymać w ryzach. Rząd amerykański wpadł na doskonałą myśl. Stworzył oddział detektywów włoskich i postawił na ich czele Petrosina....
— Nie mówisz mi jednak, w jaki sposób się z nim poznałeś? Palę się z ciekawości.
Poznałem go dzięki pewnemu okropnemu wypadkowi. Wspomniałem ci już nazwisko barona Rodena.
Charley skinął głową.
— W trakcie jednej z naszych wędrówek, baron popełnił nieostrożność, zakochując się w pewnej sycylijce o płomiennych oczach. Uchodziła za córkę właściciela niewielkiej restauracji. Wstąpiliśmy do tej restauracji, aby zjeść włoski obiad. Dziewczyna usługiwała przy stole. Spostrzegłem odrazu, że starała się skokietować barona, który z zachwytem odpowiadał na jej przeciągłe spojrzenia.
Włoskie wino dokonało reszty. Nie zważając na moje ostrzeżenia baron nawiązał z nią romans.
W niedługim czasie baron jednak zniknął, a jednocześnie niemal rozeszła się wieść o znalezieniu jakiegoś trupa w beczce przy ul. Broadway.
Gdy zainteresowałem się tą sprawą bliżej, przyszedłem do nieomylnego wiosku, że baron został zamordowany.
Hipotezę tę pogłębiał fakt, że w owym czasie zniknęła również z horyzontu piękna Sycylijka, a w restauracji, gdzie pracowała poinformowani mnie, że wyjechała nagle na wieś.
Przy śledztwie, dotyczącym tej sprawy zetknęłem się właśnie z Petrosinem, który w mistrzowski sposób wykrył sprawców — jak się okazało członków czarnej mafii. Dowiedziano się również jakie były powody morderstwa, popełnionego na osobie barona. W dniu zbrodni miał on przy sobie 5 tysięcy dolarów. Petrosini aresztował poza tym 18-cie osób, należących do tego zbrodniczego stowarzyszenia. Zdaje mi się, że kilku z nich — to właśnie nocni goście, których widziałem u Mortona.
Raffles westchnął głęboko jak człowiek, któremu nagle spadł wielki ciężar z serca.
Poczym zatrzymał się nagle i niemali wykrzyknął:
— Nareszcie zrozumiałem dlaczego musiałem myśleć o Petrosinie, o tragiczniej śmierci barona i o niebezpiecznej morderczyni, pięknej Mariecie. Los mi dziwnie sprzyja, Charley! Nareszcie odkryłem smagłolica Mariettę! Jest to owa dama z ślepą latarką w ręce...
— Naprawdę?
— Stawiam sto funtów przeciwko jednemu pensowi.
— Mamy więc do czynienia z członkami mafii?
— Bardzo prawdopodobne, mój drogi. Czekał nas interesująca praca. Być może, potrafię na tamtym świecie sprawić przyjemność biednemu Petrosiniemu.

Złodziej wśród nocy

Nikt nie poznałby Rafflesa oraz jego przyjaciela Charleya Branda w dwóch robotnikach, którzy około godziny drugiej w nocy przemykali się chyłkiem pod murami domów. Doszli w ten sposób aż do magazynu jubilera Mortona oświetlonego jaskrawię w obawie przed złodziejami. Raffles zatrzymał się przez chwilę, aby zapalić papierosa. Przeszedł policjant. Raffles rzucił jakieś irlandzkie przekleństwo, splunął kilka razy i oddalił się. Minąwszy parę domów zatrzymał się powtórnie. Znajdował