Strona:PL Lord Lister -31- W podziemiach Paryża.pdf/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
W podziemiach Paryża
Ucieczka

Gęsta mgła londyńska nieprzeniknionym całunem otuliła ulice i domy wielkiego miasta. Przenikała wszędzie. Owijała jakgdyby miękką watą wszystkie przedmioty, uniemożliwiała ruch i utrudniała widzenie na przestrzeni pół metra. Nawet światło olbrzymich elektrycznych latami z dworca Wiktorii nie mogło rozproszyć ciemności.
Była godzina ósma rano. Pociąg do Dowru, mający połączenie bezpośrednio z okrętem płynącym do Calais miał odejść lada chwila.
Czoło pociągu, to jest lokomotywa i kilka przednich wagonów niknęły w mgle, która tego dnia wydawała się gęstsza niż zazwyczaj. Z trudem odróżnić można było sylwetki podróżnych, biegnących niespokojnie po peronie dworca, zderzających się z tragarzami i przewracających się o cudze walizki.
Między podróżnymi znajdowali się dwaj mężczyźni, którzy z lekkimi walizkami szybkim krokiem zmierzali w stronę wagonów.
Starszy z nich, wysoki i szczupły nosił krótki zarost, który w świetle elektrycznych lamp rozjaśniających gęstą mgłę, wydawał się zlekka rudawy. Mężczyzna ten umieścił swą walizkę w przdziale pierwszej klasy i półgłosem zwrócił się do swego młodszego towarzysza:
— Jeszcze raz cię ostrzegam, Charley, nie łącz swego młodego życia z moją awanturniczą i niepewną egzystencją..
Młodzieniec, do którego skierowane były te słowa, słuchał z roztargnieniem. Starszy jednak nie dawał za wygraną.
— Zostań Charley, zapewniam cię, że nie wezmę ci tego za złe.
Chciał mówić dalej, lecz młody człowiek, którego czarne oczy błyszczały ukrytym ogniem, przerwał mu energicznie:
— Po co tyle mówić? Jadę z tobą i sprawa jest zakończona!
Umieścił swą walizkę w tym samym przedziale, tuż obok walizy przyjaciel?. W milczeniu. obydwaj mężczyźni zajęli swe miejsca. Funkcjonarjusze kolejowi poczęli zamykać już drzwiczki wagonów, gdy dworzec kolejowy opadła horda sprzedawców gazet, wykrzykując na głos treść ostatniej sensacyjnej nowiny:
Raffles zdemaskowany!
Tysiąc funtów nagrody!
Raffles i Lord Edward Lister stanowią jedną i tą samą osobę!
Lord włamywaczem!
Ucieczka Rafflesa!
Okrzyki te jakkolwiek stłumione przez odległość i przez gęstą mgłę, dochodziły całkiem dokładnie do uszu obu podróżnych. Wywołały w ich sercach uczucie podobne do uczuć, jakie wywołać musi dźwięk trąby wzywającej na Sąd Ostateczny.
Jednakże tylko Charley zbladł, słysząc te słowa. Towarzysz jego z ironicznym uśmiechem przysłuchiwał się okrzykom gazeciarzy.
Wstał z miejsca i otworzył okno. Wyciągnął dwa pensy i skinął na chłopca przechodzącego tuż obok wagonu z gazetami. Chłopak wrzucił mu ostatni numer gazety. W tej samej chwili pociąg ruszył.
Przy akompaniamencie uporczywych wołań, rozlegających się na dworcu, lord Edward Lister, czyli John C. Raffles, za którego schwytanie policja londyńska przeznaczyła tak wielką sumę — opuszczał w towarzystwie swego przyjaciela i sekretarza Charley Branda stolicę Angli, szukając spkoju po drugiej stronie kanału La Manche.

Okręt „Senegambia“ opuszczał właśnie port w Dover. Żółtawa mgła, która przesłaniała wszystko przez cały czas podróży od chwili wyjazdu z Londynu, poczęła rzednąć: Po przez przerwę w mgle widać było poszarpane brzegi brytyjskie, a z drugiej strony dalekie kontury portu Calais.
Lord Lister pierwszy wsiadł na pokład okrętu Charley Brand uczynił to znacznie później. Obydwaj udawali, że się nie znają. Musieli bowiem pamiętać o wszystkim i być przygotowanymi na wszelkie ewentualności. Jakkolwiek lord Lister nie żywił zbyt wielkiego zaufania do sprytu policji angielskiej, postanowił zatrzeć jaknajlepiej za sobą wszelkie ślady. Przewidywał, że władze portowe