Strona:PL Lord Lister -17- Tajemnicza bomba.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wyjął z paczki stare pudełko od konserw, zawierające ongiś szparagi. Następnie wyciągnął małą paczuszkę waty oraz pudełeczko, w którym poukładane były malutkie tubki owinięte w srebrny papier.
— Doskonale — mruknął smoluch — wezmę ten materjał wybuchowy i rzucę go w twarz rządowi brytyjskiemu. Czy sądzicie, że wystarczy tego, aby wysadzić w powietrze gmach Ministerstwa?
— Z całą pewnością — odparł Lister. — Możnaby było nawet wysadzić w powietrze cale Opactwo Westminsterskie.
Lord Lister wyciągnął z kieszeni mały budzik i kilka korków, jakich używają dzieci do pistoletów. Na spodzie pudełka od konserw położył warstwę waty i udając jaknajdalej posuniętą ostrożność począł na tym układać kapsułki owinięte srebrnym papierem. To wszystko przykrył nową warstewką waty i położył na tym budzik. Przywiązał kawałek sznureczka do sprężynki zegara, która miała być wprawiona w ruch wtedy, gdy budzik miał zadzwonić. Położył tuż obok budzika trochę kapiszonów i przykrył jeszcze jedną warstewką waty. Przez dziurę zrobioną w przykrywce pudełka przeprowadzi sznurek i wszystko zamknął starannie.
Artyści spoglądali nań z zaciekawieniem.
— W jakiż sposób bomba ta wybuchnie — zapytał mały człowiek.
— Bardzo prosto — rzekł Raffles — nastawiłem budzik na godzinę w pół do siódmej rano. Czy widzi pan wysunięty lont? Otóż o godzinie szóstej piętnaście musi pan znaleźć się w pobliżu gmachu, który zamierza pan wysadzić w powietrze. Położy pan bombę, zapali pan lont i oddali się z pośpiechem. Wyliczyłem dokładnie długość lontu, aby w tej samej chwili budzik zaczął dzwonić, gdy ogień sięgnie samej bomby. Sprężynka wciągnie lont do środka, kapiszony się zapalą i cała bomba wybuchnie z hukiem!
Twarz smolucha rozjaśniła się głęboką radością.
— Czy wierzycie mi wreszcie, że jestem anarchistą? zapytał z dumą.
— Oczywista — odparł poeta liryczny. — Proponuję, aby uczcić teraz cały ten wypadek „Pod Wezuwiuszem“. Musimy oblać bombę włoskim winem.
— To czyn bohaterski — rzekł młody człowieczek — nie długo cały świat będzie mówił tylko o mnie.
W największej zgodzie udali się wszyscy de „Wezuwiusza“. Smoluch postanowił spisać swój testament. Reszta, której Raffles wmówił, że i im również zagraża niebezpieczeństwo, ponieważ mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za współudział, przyznali mu słuszność.
Mały filozof zaczął spisywać swój testament na marginesach dzienników, ponieważ nie mógł znaleźć nigdzie innego papieru:

„W wypadku mej śmierci przekazuję wszystkie moje dobra osobiste mym przyjaciołom. A mianowicie: panu Bernardowi, memu przyjacielowi, moje niewydane jeszcze dotąd traktaty filozoficzne i psychologiczne, z obowiązkiem wydania ich jaknajszybciej u najlepszych wydawców oraz obrócenia dochodów, jakie przyniosą w przyszłości, na cele anarchistyczne...
Mój majątek osobisty i moje meble...

Mały człowieczek zamilkł i powiódł dokoła wzrokiem.
— Moje dzieci, powinienem właściwie zrobić najpierw spis inwentarza, ponieważ nie wiem naprawdę co posiadam.
— Głupstwo — zawył poeta — czy nie masz fantazji? Dalej wymień swój majątek.
— Moje dzieci — ciągnął dalej smoluch — wiecie wszyscy, że majątek mój składa się z olbrzymiej skrzyni, służącej do eksportu jaj, wysłanej obficie słomą. W każdym razie należałoby słomę tę zmienić. Mam wrażenie, że posiadłam jeszcze wypchaną słoma poduszkę. Kto reflektuje na moje łóżko?
Nikt nie reflektował na objęcie tego spadku.
— Widzę, że gardzicie mym majątkiem. Wszystko mi jedno... Wybitny poeto, oto mój płaszcz. Przyda ci się, bowiem nie masz żadnego. Komu zaś podoba się mój kapelusz, może go wziąć, byleby tylko było mu w nim do twarzy. Gotówki płynnej posiadam tyle, ile dał mi mój dobroczyńca, tu obecny pan Bernard. Śmierć moja oswobodzi go od dalszego naciągania go przeze mnie. Mógłby zapłacić jeszcze ostatni kwartał komornego memu gospodarzowi.
— Uczynię to — oświadczył Lister poważnie — a teraz śpieszmy się, czas nagli. Panie smoluchu, sądzę, że Westminsteru burzyć nie warto. Jest to gmach historyczny. Proponuję podłożyć bombę pod fortece tyranii londyńskiej, pod siedzibę policji Scotland Yard. W ten sposób demonstracja osiągnie pełny efekt.
Hurra! — krzyknął anarchista. — Naprzód, do dzieła!
Wyszli na ulicę całą bandą. Raffles zatrzymał się nagle.
— Jesteśmy zbyt liczni — rzekł. — Musimy się podzielić. Przyjaciele nasi powrócą do „Wezuwiusza“, gdzie za naszą pomyślność wypróżnią pozostawione przez nas butelki. Ja zaś wraz z mym młodym kolegą odprowadzę smolucha. Propozycja została przyjęta. Cyganeria artystyczna wróciła do „Wezuwiusza“, gdzie w godzinę później spała już snem sprawiedliwych na stołach i krzesłach.
Raffles, Charley i smoluch wsiedli do taksówki.
— Nie sądziłbym nigdy, że kiedykolwiek w życiu danym mi będzie jechać w tak luksusowym automobilu — rzekł smoluch dramatycznie. — Jest to moja pierwsza i prawdopodobnie ostatnia jazda...
Wysiedli z taksówki dość daleko od Scotland Yardu i resztę drogi odbyli pieszo. Bomba owinięta była w starą gazetę. Przyczepiony był do niej malutki proporczyk z następującym napisem:

„Protestuję przeciwko egzekucji Ferrera i rządowi angielskiemu
Smoluch-anarchista.


Raffles chciał położyć bombę poprostu przed budynkiem, aby uchronić filozofa przed możliwymi komplikacjami. Nie mógł jednak w żaden sposób odwieść małego filozofa od raz powziętego planu. Uparł się, aby podłożyć bombę, wewnątrz Scotland Yardu, rozwinąć proporczyk i zrobić z tego rodzaj osobistej manifestacji.
Raffles zgodził się w końcu, uważając, że może to pójść na rękę jego własnym kombinacjom.
Policjant, stojący na warcie w Scotland Yardzie ujrzał zbliżającego się doń osobnika... Małego wzrostu człowieczek trzymał pod pachą sporą