Strona:PL Lord Lister -15- Księżniczka dolarów.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Port to symbol. Ten kto nie bywa w New-Port jest deklasowany.
— Nie bardzo zachęcający obraz — zaśmiał się Lister.
— Mówię jedynie o wyższych sferach tego kraju. Nie mówię o mieszkańcach miast i wsi. Obserwując tych, zdziwiłby się pan jeszcze bardziej. Sądzę, że nie ma podobnego narodu na świecie.
W tej chwili zbliżył się steward, wręczając mu kartę wizytową.
— Mister Lyon Squires — przeczytał Braddon głośno — Jest to jeden z naszych najwybitniejszych polityków. Wybaczy mi pan, lordzie Edwardzie? Zobaczymy się przy lunchu.
— Z przyjemnością, mister Braddon.
Obydwaj mężczyźni wymienili uścisk dłoni. Lister pogrążył się w rozmyślaniu. Szczerość i jowialność Braddona mogła mu ułatwić kontakt ze światem milionerów i ułatwić trudną misję, której się podjął. Dziękował więc losowi za to spotkanie. Po paru chwilach udał się do kabiny, aby przebrać się do lunchu.

Niespodziewane spotkanie

Mister Braddon przybył do jadalni w towarzystwie jakiegoś młodego człowieka, którego po przyjacielsku trzymał pod ramię. Skierował się prosto do stolika, przy którym siedział lord Lister.
— Proszę mi wybaczyć, drogi przyjacielu — rzekł familiarnie — pozwalam sobie przedstawić panu mego dobrego przyjaciela, pana, Squiresa.
Panowie skłonili się sobie w milczeniu.
Mister Squires powrócił po chwili do rozmowy poprzednio prowadzonej z Braddonem. Nagle Braddon wykrzyknął na głos:
— Hallo, hallo, miss Goulden! — zawołał. Skąd się pan tu wziął, Braddon — odparł świeży głos — Cieszę się, żeśmy się spotkali!
Dziwię się, skąd się pani tutaj wzięła? Nie ma pani przecież na liście pasażerów. Kiedy pani wsiadła na okręt?
— Zeszłej nocy w Cherbourg. Wracam z Lucerny.
— Jak długo była pani w Europie?
— Cztery miesiące. Wracam, aby otworzyć jesienny sezon.
Lister nie mógł zobaczyć jej twarzy, ponieważ siedziała odwrócona do niego tyłem. Począł jednak tak manewrować, aby móc obejrzeć ją z przodu. O mało nie krzyknął ze zdziwienia. Miss Goulden była dokładnym portretem Alicji Portland! Ta sama szczupła drobna figura, delikatne rysy, dumne spojrzenie wielkich wyrazistych oczu. Tylko włosy były cokolwiek ciemniejsze od włosów szkockiej arystokratki. Podobieństwo pomiędzy dziewczętami było uderzające. Lister chcąc ukryć swoje zdumienie nie przerywał rozmowy swej ze Squiresem. Nie tracił jednak ani słowa z pogawędki prowadzonej przez młodą milionerką z Braddonem.
— Co słychać nowego, miss Goulden?
— Dziękuję. Papa na swym jachcie na kanale Kilońskim.
— Czemuż go pani opuściła?
— Ja? — zaśmiała się ironicznie — Nudziłam się okropnie. Zbyt dużo ceremonii jak dla mnie. Nie znam się na etykiecie germańskiej. Wolę naszą swobodę i młodość niż wszystkich tych utytułowanych panów z Anglii, Niemiec i Francji... Hallo! Oto i mister Squires! Co słychać nowego?
— Dziękuję, wszystko w porządku, miss Goulden.
Zbliżył się do niej i wyciągnął do niej rękę.
— Jak pańskie sprawy? Wraca pan na Broadway?
— Tak, wzywają mnie pilne sprawy
— O... Bardzo przeraszam! Nie spostrzegłam, że rozmawia pan z tym gentlemanem. Nie będę więc zabierała panu dłużej czasu.
— Ten młody gentleman jest moim przyjacielem — wtrącił się Braddon.
— Świetnie... Niech mi go pan w takim razie przedstawi.
Braddon ujął lorda Listera pod rękę i przyprowadził do miss Goulden.
— Mój przyjaciel, baronet sir Edward Brighton... Miss Ethel Goulden, najbardziej interesująca młoda lady w całych Stanach Zjednoczonych.
Ethel zaśmiała się wesoło, lord Lister ukłonił się poważnie.
— Przepraszam, że przeszkodziłam panu w ciekawej rozmowie. Czy zechce pan towarzyszyć nam przy stole?
— Z przyjemnością, miss Goulden!
Naprzeciw nich usiedli Squires i Braddon.
— Czy udaje się pan po raz pierwszy do Ameryki?
— Tak jest — potwierdził poważnie lord Lister.
— Dla przyjemności?
— Niezupełnie. Mam do załatwienia parę spraw.
— Jak długo zamierza pan tam zostać?
— Jeszcze nie wiem. Będzie to zależało od załatwienia tych spraw.
— Mam nadzieję, że spodoba się panu moja ojczyzna.
— Nie będę pani mówił komplementów, miss Goulden, ale jeśli wolno mi będzie spędzić w niej czas w pani towarzystwie, wyniosę z pewnością najpiękniejsze wrażenie.
— Znam dobry sposób zatrzymania u nas o młodzieńca — rzekł Braddon, wtrącając się do rozmowy. Cóż pani na to miss Goulden?
Braddon ze smakiem obgryzał skrzydełko kury. Mówił tak głośno, że inni pasażerowie słyszeli go z całą pewnością. Zaniepokojony zerknął w stronę miss Goulden i ze zdziwieniem stwierdził, że odparła mu tym samym tonem.
— Czy nie jest pan przypadkiem zainteresowany w zatrzymaniu dłużej swego przyjaciela? W jaki sposób mogłabym w tym panu pomóc?
Listera zdumiała szczerość tej odpowiedzi.
— Jeśli Brighton zechce, pomogę mu w jego sprawach — odparł. — Oczywiście żądam prowizji... Wypłaci mi ją po pierwszych zapowiedziach... Byłaby to dla mnie świetna reklama...
— Zaśmiał się i mrugnął do niej okiem.
Miss Goulden zaśmiała się wesoło. Jedynie Lister uważał tę rozmowę za niewłaściwą.
— Przepraszam... — ale — zwrócił się do miss Goulden.
Położyła mu rękę na ramieniu i rzekła po prostu:
— Przypuszczam, że uważa mnie pan za lady?
Uśmiechnął się i odparł: