Strona:PL Lord Lister -11- Uwięziona.pdf/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
UWIĘZIONA
Nocna przygoda

Na pomoc! Na pomoc! Krzyk kobiety przerażonej śmiertelnie rozlegał się wśród ciemnej nocy. Dochodził on z dwupiętro wego domu, położonego na Williams-Street, na jednym z przedmieść Londynu.
Dom ten pogrążony był w ciemnościach. Tylko z jednego okna na pierwszym piętrze sączyła się wąska smuga światła. I znów ciszę nocną przeszył przeraźliwy krzyk. Po chwili wszystko ucichło i spokój zapanował w całej okolicy. Gęsta mgła londyńska spowiła stolicę Anglii.
Nagle dwie istoty ludzkie owinięte w szerokie płaszcze pojawiły się przed domem.
— Stańmy! — szepnął młody człowiek, chwytając ramię swego towarzysza.
— Cicho, Edwardzie! Czy nic nie słyszysz?
— Co ci się dziś stało, Charley? — odparł drugi, ziewając. — Wróćmy lepiej do ciepłego domu. Nie nawidzę tej okropnej mgły. Nie widzę nawet czubka mego nosa.
Niecierpliwym ruchem pociągnął swego towarzysza.
— Słuchaj, Charley, cóż ci się stało? — zapytał wyprowadzony z równowagi — Stoisz przed tym domem jak wbity w ziemię? — Umieram ze zmęczenia. Odczuwam na sobie skutki zbyt długiego marszu i zbyt wielkiej ilości wypitego wina.
Charley zdawał się nie zwracać uwagi na słowa swego przyjaciela. Słyszał wyraźnie w ciszy nocnej pełen rozpaczy krzyk i chciał sprawdzić skąd on pochodził. Wprawdzie i on dzisiejszego wieczoru wypił dość dużo wina, lecz wydawał się mniej zmęczony niż jego przyjaciel, lord Lister. Lord Lister obchodził bowiem uroczyście swoje urodziny w towarzystwie licznego grona przyjaciół. Szampan i najdroższe wina lały się strumieniami. Po skończonej kolacji, gdy ostatni goście wrócili już do domu, obydwaj nierozłączni przyjaciele postanowili zrobić małą przechadzkę pieszą. Naskutek jednak gęstej mgły stracili orientację i znaleźli się, niewiadomo w jaki sposób, w zupełnie nieznanej dzielnicy. Posuwali się prawie po omacku, gdy nagle Charley zatrzymał się przed jakimś szarym domem i począł nadsłuchiwać.
— Nie widziałem nic podobnego! — zawołał zdenerwowany lord Lister. — Powiedz mi przynajmniej czy zamierzasz całą noc spędzić na tej ulicy? Jeśli nie ruszysz się natychmiast, zostawiam cię samego.
Charley ocknął się nagle z zamyślenia i wpół przytomnym wzrokiem spojrzał na swego przyjaciela, który stał oparty plecami o bramę.
— Zdaje mi się, drogi Edwardzie — odparł, wy buchając nagłym śmiechem — żeśmy oboje zbyt wiele pili. Jesteśmy zupełnie pijani! To wspaniałe i całkiem dla nas nowe!...
Zbliżył się do lorda Listera i położył mu obie ręce na ramiona.
— Pijani! Zupełnie pijani — powtórzył Raffles, prostując się z trudem — Do licha, nie mam najmniejszego pojęcia gdzie my teraz jesteśmy.
Obydwaj przez kilka minut stali nieruchomo.
Raffles powoli zapiął palto, nastawił kołnierz i ująwszy Charleya pod ramię szepnął:
— Już wpół do trzeciej, Charley!
W tej chwili jakieś okno otwarło się ponad ich głowami. Wychyliła się zeń młoda dziewczyna o bladej, wykrzywionej przerażeniem twarzy.
— Na pomoc... Na pomoc!... Na...
Trzeci okrzyk stłumiony został widać siłą. Okno zamnkęło się z hukiem Raffles i Charley drgnęli. Nerwy ich jednak przywykłe do sensacyjnych wydarzeń szybko wróciły do normy. Obydwaj mężczyźni jednocześnie powzięli wspólną decyzję. Oszołomienie alkoholem znikło bez śladu. Jednym skokiem Charley znalazł się na środku ulicy i z rewolwerem w ręce począł przeszukiwać ulicę. John Raffles, czyli inaczej lord Lister poszedł za jego przykładem. Raz jeszcze okno otworzyło się z hałesem, po czym światła w oknie zagasły.
— To tam — szepnął Charley wskazując okno Tajemniczemu Nieznajomemu. — Cóż tam się mogło stać?