Strona:PL Lord Lister -09- Fatalna pomyłka.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
9

chlebnych dla Hoppa. Jest to człowiek bez sumienia, wyzyskujący niecnie swych urzędników i robotników. Niektórzy z nich przysięgli mu krwawą zemstę. Dowiedz się również, że przybrałem obecnie nazwisko barona von Reutza, do którego jestem uderzająco podobny. Nikt mnie nie podejrzewa i wiele sprzecznych informacyj kursuje na mój temat. Baron von Reutz jest dawnym przyjacielem Hoppa. Na zebraniu dzisiejszym mówiono o interesach. Ci panowie mają niejeden grzeszek na swym sumieniu i zostaliby z pewnością skazani na długoletnie więzienie, gdyby wpadli w ręce sprawiedliwości.
— Co powiadasz?
Jestem szczęśliwy, że zrobiłem to spostrzeżenie. Człowiek uświadomiony nie błądzi w ciemności. Muszę ponadto dotrzymać słowa wobec starego Wernera, któremu obiecałem wyjednać w ciągu trzech dni ponowne przyjęcie do pracy w fabryce tego nędznika Hoppa. Jeśli przedsiębiorstwo, na którego czele stoi Hopp, zbankrutuje, tysiące ludzi stracą swoje oszczędności. Powtarza się stara historia: Muszę w porę zapobiec nowemu oszustwu.
Czy chcesz już odejść? — zapytał sekretarz, widząc, że Tajemniczy Nieznajomy podniósł się.
— Tak, noc się zbliża. Mam zamiar złożyć wizytę niejakiemu doktorowi Marchnerowi.
Baron von Reutz włożył palto i wsiadł do auta.
Frantz Werner zamieszkiwał wraz ze swą córką nędzną chałupkę w White-chapel. Nagle przed jego domem stanęła wspaniała limuzyna.
Szofer w liberii otworzył drzwiczki przed baronem Reutzem. W oknach okolicznych domów pojawiły się głowy ciekawych sąsiadek. Baron von Reutz wszedł na schody, uginające się pod jego ciężarem. Nędza i zaniedbanie wyglądały tu z każdego kąta.
Frantz Werner wyszedł na spotkanie gościa.
— Nie wiem, czemu zawdzięczam zaszczyt pańskiej wizyty — rzekł. — Proszę sobie wyobrazić, że w życiu moim nastąpiła szczęśliwa zmiana. Mister Hopp przysłał mi większą sumę pieniędzy. Pomyliłem się w ocenie tego człowieka. Mimo to mam wrażenie, że to panu właśnie zawdzięczam moje szczęście. Dziękuję panu z całego serca.
Starzec zaprowadził barona do skromnej izdebki, stanowiącej jego mieszkanie. Mimo panującej tu biedy czuło się wszędzie rękę kobiety.
— Miałem nadzieję, że spotkam pańską córkę, panie Werner. Chciałbym gorąco zawrzeć z nią znajomość, ponieważ z polecenia doktora Marchnera mam jej do powiedzenia pewne rzeczy.
Frantz Werner zaczerwienił się.
— Żałuję bardzo, ale jej nie ma w domu. Sądzę, że nie wróci szybko.
Zamilkł na chwilę, po czym rzekł:
— Czy zna pan doktora Marchnera? Jemu zawdzięczam, że pogodziłem się z niesprawiedliwością tego świata. Co za szlachetny i inteligentny człowiek. Mimo to w każdej chwili obawiam się katastrofy: To musi się źle skończyć.
Baron Reutz zmarszczył brwi.
— Nie jest pan ze mną szczery, panie Werner. Nie chciałbym się mieszać do pańskich spraw, ale pan coś ukrywa przede mną?
Z tymi słowy wstał, kierując się ku wyjściu.
Frantz Werner stanął w przejściu.
— Proszę nie mieć o nas złego wyobrażenia, panie hrabio. Oto nasz sekret — dodał, wręczając baronowi list, wyjęty z szufladki.

Kochana Magdo!

Nie mogę oprzeć się chęci ujrzenia cię raz jeszcze i pomówienia z tobą. Proszę cię wobec tego, ażebyś dziś wieczorem spotkała się ze mną w wiadomym miejscu. Powiedz nazwisko moje kelnerowi, a zaprowadzi cię natychmiast do salonu. Rozumiesz, że musimy z sobą pomówić bez świadków.

Alfred.

Baron von Reutz, po przeczytaniu tego listu, uśmiechnął się ironicznie.
— To młody Hopp napisał ten list.
— Tak, panie. Błagałem moją córkę, aby nie szła na to spotkanie. Jednak ona jest zbyt odważna i zanadto ufa ludziom. Nie wierzy w podłość człowieka, w którym pokłada zaufanie. Był pan świadkiem rozmowy jaką miałem z Hoppem. Mówiliśmy o mej córce. Tak, była ona niestety bardzo w nim zakochana. Z jego strony szło o przelotny kaprys. Wiem że dotąd nie posunął się za daleko. Gdyby była sprytniejsza, nie pisałaby do niego tylu listów. Teraz listy te są w jego posiadaniu i młody Hopp ciągle ją nimi prześladuje. Jakkolwiek zerwała z nim wszelkie stosunki, Hopp stara się zawiązać jej przyszłość. Jest to najgorszy gatunek człowieka bez czci i sumienia. Groził jej, że listy te pokaże doktorowi Marchnerowi, pod którego wpływem córka mo ja stała się całkiem inną istotą. Jest szczęśliwa i ma do niego całkowite zaufanie. Niestety: kiedy wszyst ko było na jak najlepszej drodze zjawił się ten nędznik. Rozumie pan, że nasza sytuacja była bardzo trudna. Córka moja powinna była wyznać doktorowi od początku całą prawdę, lecz nie starczyło jej odwagi.
Baron von Reutz słuchał z zainteresowaniem.
— Córka pańska sądziła napewno, że dzisiejszego wieczora uda jej się wydostać listy, od których zależy całe jej szczęście?
— Tak. Obawiam się jednak, że ten nędznik zastawił na nią pułapkę i że to spotkanie może stanowić dla niej największą kompromitację.
— Niech pan nie ma tak czarnych myśli, panie Werner. — odparł baron von Reutz — Wkrótce odwiedzę pana po raz wtóry.
— Ślub mej córki z doktorem Marchnerem ma się odbyć pojutrze. Czy mógłbym pana prosić o przybycie na tę uroczystość? Obawiam się wprawdzie jakiegoś nieszczęścia. Być może jednak, że to są fałszywe alarmy.
— Oczywista, że przyjdę, — odpowiedział baron von Reutz z uśmiechem.
Wsiadł do auta i kazał szoferowi jechać w kierunku City.
Baron von Reutz wszedł do kawiarni i powiedział kelnerowi, że pragnie mówić z panem Alfredem Hoppem.
Na twarzy kelnera odmalowało się zdziwienie. Nic jednak nie odpowiedział i poprowadził go przez długi korytarz.
— Proszę dać mi gabinet, przylegający do gabinetu pana Hoppa.
Kelner wskazał mu gabinet i przyjął zamówienie. Po jego wyjściu młody baron wyjrzał na korytarz. Po cichu zakradł się do gabinetu Hoppa. Odsunął ciężką portierę i zajrzał do środka. Na stole stał szampan i owoce. W głębi rozparty na sofie siedział Alfred Hopp. Przed nim z błagalnie złożonymi dłońmi stała młoda dziewczyna uderzająco piękna. Ani Hopp, ani dziewczyna nie mogli zauwa-