Strona:PL Lord Lister -08- Kradzież w wagonie sypialnym.pdf/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
3

— Mam nadzieję, że przyniósł pan z sobą pistolety — dodał hrabia d‘Epernay.
Z tymi słowy skierował się w stronę grupy drzew, za którą lekarz rozłożył swe instrumenty.
— Oto nasza broń — rzekł, biorąc do rąk pudło o bogatym ornamencie. — Zgodnie ze zwyczajem będziemy ciągnąć losy, komu jaka broń przypadnie.
— Całkiem zbyteczne — odparł baronet Bruce. — Lord Lister oświadczył kategorycznie, że będzie strzelał jedynie z broni markiza.
— Jak panowie sobie życzą... Przed tym jednak, spróbujmy ostatniej próby pojednania.
Lord Lister nie ma nic przeciwko temu... Wątpię, czy markiz de Frontignac wyrazi na to swą zgodę. Popróbujmy jednak.
— Panowie — zawołał hrabia — Obowiązkiem naszym jako sekundantów, jest nakłonić was do zgody... Ponieważ wiemy, że ongiś byliście najlepszymi przyjaciółmi możeby spisać protokół?...
— Nie chcę słyszeć o niczym — przerwał markiz de Frontignac zdecydowanym tonem — Istnieją zniewagi, których wybaczyć nie można.
— Czy mogę zapytać pana o zdanie w tej kwestji, milordzie? — zapytał hrabia zwracając się do Anglika.
— Moje zdanie? — powtórzył Lister obojętnym tonem. — Czy nie zechciałby mi pan dać ognia?
Hrabia d‘Epernay wzruszył ramionami i zbliżył się do Raula de Frontignac.
Baronet Sidney Bruce palił spokojnie papierosa... Lord Lister zaciąngął się dymem egipskiego cygara.
Wszelkie wysiłki, zmierzające do pogodzenia przyjaciół, spełzły na niczym. Hrabia d‘Epernay otworzył pudło z pistoletami. Lord Lister wybrał jeden z nich.
Świadkowie odmierzyli przestrzeń. Obydwaj przeciwnicy stanęli na stanowiskach.
Raz... dwa... trzy... — odezwał się głos hrabiego d‘Epernay.
Rozległ się huk strzałów.
Kula de Frontignaca musnęła lekko głowę Listera, wyrywając mu nad uchem kępkę włosów.
W tej samej chwili z głośnym jękiem markiz de Frontignac osunął się na ziemię.
Hrabia d‘Epernay, lekarz i lord Lister rzucili się w tej samej chwili ku rannemu.
— Czy rana jest niebezpieczna? — zapytał lord lekarza.
— Śmiertelna — odparł doktor.
— Proszę nas pozostawić samych przez kilka chwil — rzekł lord — nie chcę, żeby umarł nie uścisnąwszy mi przed śmiercią dłoni...
— Frontignac, mój przyjacielu drogi... czy mię poznajesz? Czemu zmusiłeś mnie do skierowania przeciw tobie broni?
Ranny otworzył szeroko oczy i przytomnym wzrokiem spojrzał na Listera.
— Chciałem cię tylko ostrzec przed wielkim nieszczęściem — rzekł, nachylając się nad jego twarzą — wierz mi, że tylko względy prawdziwej przyjaźni....
Nagle słowa uwięzły mu w gardle...
Z warg umierającego padło tylko jedno jedyne słowo:
— Raffles...

Spowiedź umierającego

Proszę was, panowie, żebyście zostawili nas samych... Pragnę uczynić mu pewne wyznanie.
Anglik wymówił te słowa prawie z płaczem. Natychmiast jednak na twarzy jego pojawił się zwykły wyraz spokoju.
Hrabia d‘Epernay wraz z baronetem usunęli się w głąb lasku.
Lord czekał w nieruchomej pozycji, dopóki nie oddalili się dostatecznie... Pochylił się nad rannym i wyszeptał:
— Znasz więc mą tajemnicę, nieszczęsny...
— Tak — odparł markiz słabym głosem. — Od dłuższego czasu obserwowałem twe czyny i słowa... Wiem, że to ty jesteś Rafflesem poszukiwanym przez Scotland Yard...
— Czemu nie wydałeś mnie w ręce policji?
— Milczałem, dopóki byłem twoim przyjacielem... Teraz powiem wszystko, ponieważ cię nienawidzę.
Tajemniczy Nieznajomy zaśmiał się ironicznie.
— Nie zdążysz... Nie zdążysz zerwać maski z mego oblicza... Nie zdążysz oznajmić światu, że lord Lister jest znanym w świecie przestępczym Rafflesem... przestępcą, który zabiera majątki bogatym, by oddać je biednym... którego daremnie ściga policja, ponieważ jest od niej mądrzejszy, odważniejszy i przebieglejszy... Nie ty, Frontignac, powołany jesteś do odsłonięcia tajemnicy, że lord Lister obrał trudną i pełną niebezpieczeństw drogę tylko dlatego, że brzydzi się karierą zwykłego zjadacza chleba, że pragnie wyrównać niesprawiedliwości tego świata, że podnieca go sport i awantura.. Jesteś skazany na śmierć i niedługo staniesz przed boskim obliczem...
Chrapliwy śmiech wybiegł na wargi umierającego:
— Wiem, że koniec mój bliski — szepnął. — Postarałem się jednak, aby tajemnica ta nie poszła ze mną do grobu... Ta, którą skrzywdziłeś niesłusznym pomówieniem...
— Zbliżamy się do sedna całej sprawy — przerwał mu lord Lister. — Otóż wiedz, że kiedy ostrzegałem cię przed poślubieniem Adrianny Malmaison, miałem rację... Mówiłem: Poślubiając Adriannę bierzesz za żonę kobietę bez honoru, awanturnicę... Przodkowie twoi przewracają się w grobie i wyrzekną się ciebie...
Oczy umierającego zabłysły gniewem.
— Tak, rzuciłeś mi w twarz obelgę. Powiedziałem ci wówczas, że tylko krew jednego z nas może zmyć tę zniewagę.
— Przepowiednia twoja spełniła się, ponieważ okupiłeś to własnym życiem. Spójrz na ten list. Poznasz niewątpliwie charakter pisma Adrianny. Czytaj, jeśli jeszcze wogóle jesteś w stanie czytać. Zrozumiesz, jak wielki popełniłeś błąd, poślubiając tę kobietę.
Raul de Frontignac przebiegł wzrokiem nastęjące słowa:

Drogi Edwardzie,

Błagam cię, żebyś zachował moją tajemnicę. Raul de Frontigniac przysiągł mi niedawno, że się ze mną ożeni. Ten biedny dureń zadurzył się we mnie bez pamięci. Jest bogaty, dystyngowany i dla ładnej kobiety potrafi skoczyć w ogień