Strona:PL Lord Lister -07- Włamanie na dnie morza.pdf/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
3

Kapitanowie obydwóch okrętów natychmiast zdali sobie sprawę z niebezpieczeństwa.
Zapóźno!
Wzniesiony dziob drugiego okrętu uderzył z boku w sam środek Tasmanii.
Usłyszano trzask łamanego żelaza. Zderzenie było straszne. Okręt który najechał na Tasmanię cofnął się ku tyłowi. Dziob jego był uszkodzony poważnie naskutek zderzenia.
Lecz w jakim stanie znalazła się Tasmania? W boku jej widniała wielka wyrwa, przez którą fale morskie przedostawały się do wnętrza okrętu. Okręt przechylił się na bok. Obłoki pary unosiły się z połamanych kotłów. Palacze martwi leżeli tuż obok rozpalonych pieców.
W kabinach zapanował chaos. Woda wdzierała się wszędzie. Słychać było tu i ówdzie rozpaczliwe wołania pomocy. W tym tragicznym zamieszaniu każdy myślał o sobie. Trzej Anglicy siedzieli w palarni.
Mister Fox rzucił się do swej kabiny. Wyciągnął z pod poduszki żelazną kasetę i starał się uciec. Zapóźno! Olbrzymia fala zalała korytarz, przewracając nieszczęsnego. Przez krótką chwilę walczył z żywiołem, który pochłonął go na wieki.
Słysząc trzask łamanych wiązań okrętu i szum wody, Wright natychmiast zrozumiał niebezpieczeństwo. Chwycił butelkę, włożył ją do kieszeni palta i jednym skokiem przesadził schody, wiodące z kabin.
Na pokładzie sytuacja przedstawiała się zupełnie beznadziejnie. Nie można było oczekiwać ratunku nawet ze strony okrętu, który był sprawcą katastrofy. Załoga i pasażerowie okrętu myśleli tylko o własnym ratunku.
Mister Wright bez wahania rzucił butelkę w morze. Tasmania pogrążała się szybko. Dała się słyszeć silna detonacja: Kotły wbuchły... Szczątki masztów i deski wzbiły się w powietrze. Tasmania zniknęła w głębinie morskiej wraz ze swym cennym skarbem, załogą i pasażerami.

Między Ramsgate a Ostendą

Dwaj mężczyźni przechadzali się po pokładzie statku, kursującego między Ramsgate i Ostendą.
Sądząc wedle niemodnego kroju ich ubrań — możnaby ich wziąć za kupców z prowincji, podróżujących za interesami. Oparci o burtę, śledzili wzrokiem znikającą linię brzegów Anglii.
Lord Lister i Charley Brand, — bowiem oni to byli — mieli poważne powody ku temu, aby na pewien czas opuścić Anglię.
Inspektor Baxter zmobilizował całą policję angielską w pościgu za Tajemniczym Nieznajomym. Z drugiej strony lord Lister długo już nie widział swej narzeczonej, miss Walton, która wraz z matką przebywała obecnie w Ostendzie.
— Stęskniłem się za nią ogromnie — rzekł lord Lister do swego przyjaciela — Nie mogłem chyba zrobić lepszego wyboru: jedno szczere spojrzenie pięknych oczu Ellen więcej warte jest dla mnie, niż fałszywe uśmiechy innych kobiet.
— Nie ulega kwestii... Uzyskałeś zresztą święte prawo do jej przyjaźni i miłości.
— Jakie?
— Prawa wdzięczności... Czyż nie uratowałeś jej od hańby, zaś matki jej z nędzy?
— O, to co uczyniłem stanowi niewiele w porównaniu z mą miłością. Chciałbym oddać na jej usługi wszystkie me siły,.. Pragnąłbym aby była w biedzie, bym mógł ją obsypać klejnotami, aby była nieszczęśliwa, bym mógł ją uszczęśliwić...
— Kto wie, jakie niespodzianki gotuje nam przyszłość... Wracając jednak do tej sprawy: przypomnij mi, w jakich warunkach zawarłeś z nią znajomość?
— Bardzo prosto... Była urzędniczką w dużym przedsiębiorstwie, którego szef, pewnego wieczoru zaczął jej robić niedwuznaczne propozycje. Biedna dziewczyna zaczęła wzywać pomocy... Przechodziłem przypadkiem tamtędy i oswobodziłem ją z rąk zwyrodniałego osobnika. Wkrótce potem poznałem panią Walton, matkę Ellen. Spotkałem ją u lichwiarza, u którego szukała pomocy. Pomogłem wówczas stroskanej kobiecie...
Miss Walto spłaciła jednak dług wdzięczności, ratując mnie z rąk Baxtera. Ale, cóż to za osoba kieruje się w naszą stronę? Gdyby nie czarna broda — przysiągłbym, że to bankier Morris z Regent Street?
— Istotnie, jest do niego bardzo podobny... Nie wydaje mi się jednak możliwem, aby milioner Morris chciał odbywać podróż morską na takim skromnym okręcie.
— Nic nie wiadomo! Co do mnie, podejrzewam poważnie, że owa czarna broda nie jest naturalna.
— Szaleństwo!
— Czy przypadkiem dom bankowy Morris nie jest udziałowcem sławnego towarzystwa „Elektro-przyszłość“, które zbankrutowało niedawno? — zapytał Lister — Olbrzymie kapitały pochłonęła ta afera.
— Tak było istotnie — odparł — Ale od tego faktu do twoich przypuszczeń jest jeszcze bardzo daleka droga.
— Chciałbym przyjrzeć się zbliska temu człowiekowi — rzekł Tajemniczy Nieznajomy — Chodźmy...
Rozmawiając, zbliżyli się nieznacznie do osobnika, który wzbudził ich zainteresowanie. Mężczyzna zajęty był, tak jak i oni, podziwianiem znikających brzegów Anglii. Uwadze bacznego obserwatora nie mógł ujść niepokój, z jakim co pewien czas spoglądał na zegarek. Na widok zbliżających się pasażerów obrzucił ich nieufnym spojrzeniem.
W tej samej chwili dał się słyszeć gong, wzywający na kolację. Nieznajomy skierował się w stronę jadalni.
Lord Lister z przyjacielem zajęli miejsca naprzeciw niego. W trakcie kolacji lord Lister obserwował uważnie swego sąsiada.
— Im więcej mu się przyglądam, tym mocniej jestem przekonany, że to Morris — rzekł cicho do Charleya. — Muszę wyjaśnić tę sprawę.
— Niebardzo w to wierzę. Morris dawno już wyszedł z wieku awanturek miłosnych... W każdym razie Anglia jest tak duża, że nie miałby potrzeby kryć się aż na kontynencie.
— Przypisuję mu też całkiem inne zamiary — rzekł Lister w zamyśleniu — Postaraj dowiedzieć się, gdzie mieści się jego kabina...
Po odejściu Branda zapalił papierosa i napozór wydawał się całkowicie pochłonięty obserwowaniem wąskiej smugi dymu. Ale nie spuszczał wzroku z vis a vis. Coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że jego podejrzenia były słuszne. Wprawdzie Brand, któremu udało się wślizgnąć do kabiny,