Strona:PL Lord Lister -07- Włamanie na dnie morza.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
12

cenę odnaleźć kasetę Foxa, lecz nawet w przybliżeniu nie orientował się, gdzie mogła się znajdować.
Posuwali się z wielkim trudem naprzód. Po chwili znaleźli się w wielkiej hali, pełnej towarów i bagażów podróżnych. Ponieważ pokład ponad tą halą został przez zderzenie wgnieciony do środka, mogli przedostać się nań z łatwością. Z tamtąd weszli już do kabin położonych z przodu. Znaleźli się w dużej sali położonej mniej więcej po środku okrętu. Długie stoły i przymocowane do podłogi krzesła wskazywały na to, że była to sala jadalna. Wzdłuż ścian w rozmaitych pozycjach sterczały trupy ludzkie. W samym końcu sali oparty o ścianę stał trup kobiety z dzieckiem na ręku. Gdy lord Lister zbliżył się, woda poruszyła się silniej. Trup zachwiał się i kobieta padła na kolana, jakgdyby błagając o ratunek dla dziecka.
Edmonds, który niejednokrotnie już miał do czynienia z zatopionymi okrętami, pozostawał niewzruszony. Natomiast Lister czynił nadludzkie wysiłki, aby nie stracić panowania nad sobą.
Edmonds otworzył drzwi, wiodące do korytarza prowadzącego do kabin. Szybko jednak przekonali się że nie z tej strony należało szukać skarbu. Na końcu korytarza spostrzegli trupa mężczyzny, kurczowo przyciskającego do piersi żelazną kasetę. Lord Lister uczuł nagle, że zbliżył się do swego celu. Wysunął kasetę z rąk trupa i pokazał szefowi swą zdobycz.
Szef skinął głową na znak, że może zabrać ją z sobą. Raffles przeszukał kieszenie zmarłego, zabrał z nich pęk kluczy i rozmiękłe papiery. Edmondsowi brakło już tchu.
Lister mógłby jeszcze przez pewien czas wytrzymać pod woda. Musiał jednak iść za przykładem szefa. Po krótkiej chwili znaleźli się już na pokładzie ratowniczego statku.
Edmonds był bardzo zadowolony z rezultatów wyprawy. W szczególności cieszyły go postępy Cassatiego, którego uważał za swego ucznia.
Pseudo Cassati nie odczuwał najmniejszego zmęczenia. Gdy tylko zdjęto z niego strój nurka, po kilku chwilach wypoczynku gotów był do zanurzenia się po raz wtóry.
Kasetę zaniesiono do kabiny kapitana. Wyryte było na niej zupełnie wyraźnie nazwisko Foxa. Edwards otworzył ją jednym z kluczy znalezionych przy nieboszczyku.
Z uszkodzonych trochę przez wodę, lecz całkiem jeszcze czytelnych papierów, wynikało niezbicie, że nieboszczyk był mister Foxem, urzędnikiem bankowym.
Edmonds oddał klucze kapitanowi, aby dokonał otwarcia kasety w obecności Fergusona. Papiery natomiast miały być przesłane do Banku Anglii.
— Ej, Cassati, chciałbyś jeszcze dziś spuścić się na dno?
— O, Dio mio! Z największą pewnością... Powinniśmy byli zabrać ze sobą zwłoki Foxa. Chciałbym ruszyć po nie...
— Well... Zgoda... Dacie sobie rady beze mnie. Tej nocy podczas odpływu spuszczę się razem z wami...
Pseudo Cassati w ten sposób zyskał całkowitą swobodę ruchów.
Pod wodą zbadał starannie wszystkie kabiny położone na korytarzu, na którym znaleziono zwłoki Foxa. Otworzył ją i znalazł w niej spory artystycznie wykonany klucz w formie litery U. Schował go do kieszeni. Poza tym w kabinie nie było nic godnego uwagi.
Uzbroiwszy się w odwagę, przystąpił do wnoszenia na górę nieboszczyka. Owinął go w płótno, które znalazł w jednej z kabin. Dał znak i po chwili koledzy poczęli wydobywać go na powierzchnię. Na pokładzie szeregiem leżały zwłoki wydobyte przez innych nurków.
Kapitan Brown dał rozkaz powrotu.
Statek podniósł kotwicę i ruszył w kierunku portu.

Skarby Tasmanii

Charley Brand stanął w Plymouth w drugorzędnym hotelu, znajdującym się tuż obok portu. Z ookien jego pokoju widać było wszystkie statki, zawijające lub wyjeżdżające z portu.
Statek ratunkowy stanął przy molo. Nieprędko miał wyruszyć na nową wyprawę. Nazajutrz bowiem była niedziela, dzień poświęcony w Anglii kompletnemu wypoczynkowi.
Charley Brand siedział spokojnie w swym pokoju. Lord Lister, stojąc przy oknie, palił papierosa.
Rozmawiali półgłosem w obawie, że ściany hotelowe mogą mieć uszy.
Lord Lister opowiadał swemu przyjacielowi o przebiegu wypadków poprzedniego dnia.
— W obecności Fergusona otworzono kasetę — ciągnął swe opowiadanie — Znaleziono w niej nietknięte papiery, zawierające ostatnią korespondencję Foxa, tysiąc funtów w akcjach i sto funtów w biletach bankowych. W testamencie jedynymi swymi spadkobiercami czynił miss Watkins i Tommyego, wydziedziczając całkowicie swego siostrzeńca. Gdybyśmy nie wiedzieli nawet, jakiego to rodzaju osobnik — testament ten nie pozostawiłby nam pod tym względem żadnych wątpliwości... Mister Ferguson ujął tę sprawę w swe ręce i zostanie ona przez niego załatwiona jaknajlepiej. Jeśliby zaś miss Watkins była potrzebowała dobrej rady udzielę jej chętnie sam osobiście w Ostendzie.
— Jedźmy tam natychmiast. Tu nie mamy nic do roboty.
— Nie podzielam twego zdania. Czy zapomniałeś już o czym mówiliśmy na plaży? Ponieważ głębia morza jest strefą międzynarodową, zgłaszam pretensje w imieniu własnym do zatopionego skarbu.
— Znów chcesz się rzucić w niebezpieczną awanturę?
— Broń Boże! Poczyniłem już wszelkie przygotowania. Od Esmondsa otrzymałem urlop aż do poniedziałku. Przypuszcza, że mam zamiar pojechać do Londynu... Tej nocy barką, którą wynająłeś, puścimy się na morze, i tam popróbuję szczęścia. Nie bój się o mnie — dodał widząc przerażenie malujące się na twarzy Charleya. Czyż ja, Cassati, najlepszy nurek szkoły Edsmondsa, nie mogę zdobyć się na samodzielne nurkowanie?
— Ale potrzebne przyrządy... Pompa powietrzna i inne?
— Nie potrzebne! Zamówiłem już w Paryżu na twój adres skafander i przyrząd Rouquairola, który zawiera zgęszczone powietrze i zapomocą którego można się obejść bez pompy. Musisz wiec pójść na pocztę, odebrać to wszystko i przynieść do barki. Gdyby cię pytali, powiesz, że wyruszasz