Strona:PL Lord Lister -02- Złodziej kolejowy.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
12

kier kazał sobie ogolić brodę u niego. Łańcuch dowodów zacieśniał się co raz bardziej dokoła osoby Meyer-Wolfa.
Jednocześnie gazety publikowały łokciowe artykuły na temat ujęcia Rafflesa. Dopiero po tygodniu konsul angielski odwiedził więźnia w jego celi.
— Błagam pana — jęczał bankier — niech mnie pan ratuje! Proszę zatelegrafować do Londynu do inspektora Baxtera, który pozna mnie niewątpliwie. Nie jestem Rafflesem. Jestem naprawdę bankierem Meyer-Wolfem
W tym czasie ktoś zatelefonował w Londynie do inspektora policji Baxtera.
— Kto mówi?
— Tu bankier Felix Meyer-Wolf — odpowiedział głos o wyraźnym niemieckim akcencie — Chciałem się jedynie zapytać o rezultat pańskich poszukiwań? O ile się nie mylę, czytałem w gazecie, że Raffles został aresztowany we Włoszech... Podobno posunął się nawet do przywłaszczenia sobie mego nazwiska.
— To nonsens — odparł inspektor policji — polega to na jakimś nieporozumieniu — Czytałem tę wiadomość. To nie Raffles, a ktoś, kto skorzystał z opisów jego wyczynów, podawanych przez pisma.
— Szkoda — odparł rzekomy Felix Meyer-Wolf — ja jeszcze nie straciłem nadziei odzyskania swych pieniędzy. Jeśli będzie coś nowego proszę mnie zawiadomić.
W godzinę później inspektor otrzymał telegram następującej treści:

Inspektor Baxter. Londyn.

W tutejszym więzieniu znajduje się człowiek, którego podejrzewają o to, że jest to Raffles. Rysopis: Oczy szare, włosy czarne, krótko ścięte, ostra bródka. Osobnik ten podaje się za bankiera Felixa Meyer-Wolfa, zamieszkałego w Londynie. Prosimy o opinię.

Konsul Power
Florencja.

— Co za zawracanie głowy! — zawołał inspektor policji.
W dwie godziny później konsul Power otrzymał telegram następującej treści:

Osobnik zatrzymany kłamie, zaledwie przed godziną rozmawiałem osobiście z bankierem Felixem Meyer-Wolfem. Rysopis jego nie odpowiada rysopisowi Rafflesa. Prawdopodobnie mamy do czynienia z przestępcą podającym się za niego.

Inspektor Baxter
Scotland Yard.

— Może przestanie pan wreszcie kłamać! — rzekł sędzia śledczy, okazując więźniowi telegram wręczony mu przez konsula.
Telegram ten dobił do reszty Meyer-Wolfa.
— Musiał to być ktoś, kto jest do mnie podobny. Albo też telegram jest sfałszowany.
— W życiu nie widziałem podobnie upartego przestępcy — rzekł sędzia śledczy do konsula angielskiego.
Ostatnia deska ratunku zawiodła. Dzień procesu zbliżał się. Bankier pogrążył się w smutnych myślach. Za pozostałe w portmonetce 2200 lirów postanowił zaangażować obrońcę. Signor Carosi uchodził we Florencji za adwokata najbardziej zdolnego. W beznadziejnych wypadkach udawało mu się uchronić swych klientów od stryczka. Koledzy jego nazywali go lisem.
— Posłuchajcie mnie! — rzekł uderzając go przyjaźnie po ramieniu. — Wszystko to, co pan dotąd nie powiedział, nie ma zupełnie sensu i nie uchroni pana przed dwunastu lub piętnastu latami więzienia. Proszę pamiętać, że ja nie jestem prokuratorem a pańskim obrońcą. Powinien mi pan powiedzieć prawdę, abym mógł z pojedynku z prokuratorem wyjść zwycięsko.
— Jestem niewinny, panie adwokacie. Jestem niewinny, jak nowonarodzone dziecię...
— Pocóż więc panu obrońca? — zaśmiał się adwokat — Niechże pan mnie zrozumie: Wszystkie te kłamstwa nie doprowadzą do celu a pogarszają jedynie pańską sytuację. Czy za pańskimi kradzieżami nie kryje się jakaś historia miłosna, albo inna tajemnica, zdolna wzruszyć serca sędziów? Jeśli nie, potrafię ją wymyśleć na poczekaniu. Przede wszystkim jednak musi pan przyznać, że jest pan niebezpiecznym rabusiem, za którym przemawiają okoliczności łogodzące...
Jakkolwiek propozycja obrońcy nie bardzo mu odpowiadała, bankier przyrzekł wszystko. Pozostała mu jeszcze jedna nadzieja: kasjer, który wypłacał w banku włoskim czek, mógł w nim rozpoznać bankiera Meyer-Wolfa. Lecz i to zawiodło. Obcięta bródka i przejścia ostatnich dni zmieniły go tak dalece, że bankier był nie do poznania.

Raffles przychodzi z pomocą

Termin rozprawy wyznaczony był za trzy dni. Nagle odwiedził bankiera w celi jakiś adwokat angielski. Tłumaczył on, że może się przyczynić do wyjaśnienia tajemnicy. Felix Meyer-Wolf ze zdziwieniem przyglądał się dziwnemu gościowi. Czarna broda okalała jego twarz, z poza okularów błyszczały przenikliwe mądre oczy.
— Nazwiska mego pan nie zna — rzekł adwokat — Przybyłem z Londynu, aby pomóc panu w ciężkiej sytuacji.
Głos nieznajomego brzmiał dziwnie swojsko.
— Znalazł się pan w sytuacji prawie bez wyjścia. Dzięki zbiegowi okoliczności mogę panu pomóc. Oczywista, postawię pewne warunki,
— Czego pan ode mnie żąda?
— Czy zna pan miss Hetty Brown?
Na dźwięk tego nazwiska bankier zbladł śmiertelnie.
— Ja... ja... nie przypominam sobie.
— Zostawiam panu pięć minut czasu — rzekł nieznajomy.
— Tak, — odparł z wysiłkiem bankier — nie znam wprawdzie tej pani osobiście, ale byłem w kontakcie z jej rodzicami.
— W stosunkach handlowych?
— Tak.
— Proszę mi o nich opowiedzieć.
— Trzy lata temu pożyczyłem panu Brownowi pięć tysięcy funtów sterlingów — rzekł bankier — jako gwarancję otrzymałem hipotekę na jego majątku. Wdowa jego płaciła mi procenty od tej sumy aż do śmierci, która nastąpiła parę lat temu.
— Co dalej?
Bankier przełknął ślinę.