Strona:PL Lope de Vega - Komedye wybrane.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mój wyjazd... dowiedz się, hrabio,
Czy wszyscy, którzy swe prośby
Składali, już załatwieni...
Czy nikt już nie chce mię widziéć.

Hrabia.

Nikogo nie ma.

Henryk.

Widziałem
Pod bramą Galicyanina
Smutnego wielce.

Król.

I któż to
Śmie bronić biednym przystępu?
Sprowadzić mi go natychmiast.

(Henryk wychodzi.)
Hrabia (na stronie).

Wspaniała cnota i rzadka:
Szlachetna litość, łaskawość,
I świętych praw przestrzeganie.




SCENA  XI.
Don Henryk, Sancho, Pelagiusz, Król, Hrabia, Orszak.
Henryk.

Zostawcie kije.

Sancho.

Pelagiusz,
Tam koło ściany je połóż.

Pelagiusz.

Wprzód prawą nogą iść zacznij[1].

Sancho (do Henryka).

A który to król, seniorze?

Henryk.

W téj chwili dłoń ma na piersiach.

Sancho.

Nie lękaj się, Pelagiuszu.

Pelagiusz.

Królowie są jako zima,
Bo dreszczem biednych przejmują.

  1. Przesąd w Hiszpanii — żeby się poszczęściło.