Strona:PL Lope de Vega - Don Felix de Mendoza.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ią, wyrugowałem z serca moiego niewierną Blankę, a dla Elwiry przeiąłem się naymocniéyszym ogniem. Płomienie miłości coraz bardziéy wzrastaiące, całą mą duszę ogarnęły — Nie bawiłem się przy niéy, nad kilka godzin, a gdy mi się przyszło rozłączać, czyniłem to z naywiększą gwałtownością; i z iéy strony cień blady smutku, w śród wdzięcznego oblicza, ukazał się oczom moim — Oddaliłem się niewiedząc o iéy nazwisku, ponieważ (iak mówiłem) zakazano było, a żeby mi ie niewyiawiać. Pisała ona za mną do Waszéy Królewskiéy Mości. Łaskawie wysłuchałeś iéy proźby, nad memiś nieszęściami się ulitował, i raczyłeś wesprzeć mnie wielowładnym ramieniem swoim. Lecz iakież było podziwienie moie, gdy w tym mieyscu schronienia znalazłem tę piękność, o któréy widzeniu rozpaczałem... Radość i zachwycenie moie było bez granic, lecz w téy chwili Nayjaśniéyszy Panie! radość ta, iest powodem odjazdu....

Król.

Dla czego?

Don Felix.

Korzystaiąc ze zbliżenia się do niéy, przebywaniem w domu iéy brata, odkrywam miłość moię Elwirze; ona zdaie się przeklaskiwać moiéy sprawie; lecz wkrótce widzę niknącą nadzieię. Ty Nayjaśniéyszy Panie, powierzasz mi taiemnicę żądz swoich; wypełniam rozkaz i zamiary twoie skutek u-