Strona:PL Lope de Vega - Don Felix de Mendoza.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wdzięczność dla Hrabiego brata twego, nie przyiąć na się tego obowiązku; ale on cię Pani kocha, i iak mówi że iesteś mu wzaiemną. Zgodziłem się więc na to, bo miałem nadzieię, że przyymiesz to poselstwo z przyiemnością, a dla twoiéy przyiemności wszystkom gotów poświęcić nawet... Lecz nie mówmy o tém.. zgadzasz się Pani na to?

Elwira.

Więc Pan przyiąłeś na się ten obowiązek?.. wdzięczną mu iestem.. Mozesz donieść Królowi iż chęci iego będą spełnione.

Don Felix.

Jak to? zgadzasz się?.. tegoż się spodziewałem?.. Dość iuż, wypełniłem piérwszy obowiązek. Teraz przyym Pani nayczulsze pożegnanie tego, który cię ubóstwiał... Widząc szczęśliweszgo rywala, naydroższa Elwiro! żyć dłużéy nie mogę... Tak, dziś uwolnię nieprzyiaciół moich od śledzenia moich postępków...

Elwira.

Ach! Don Felixie, iakże słabo kochasz! Gdybyś był prawdziwie do mnie przywiązany, wzgardziłbyś podobnym urzędem. Usiłowania Króla, czyliż zazdrośnym cię uczynić nie mogą. Mendozo, lękać się zamiarów rywala, iest naypierwszym obowiązkiem kochanka. Miłość bez zazdrości, iest oboiętną przyiażnią.