Strona:PL London Biała cisza.pdf/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tysiąc tuzinów, — odrzekł dumnie Rasmounsen.
— Załóżmy się, że ja z mojemi ośmiu setkami stanę w Dawson wcześniej od was?
Korespondenci ofiarowywali Rasmounsun’owi pieniądze, byle się tylko założył, ale ten nie chciał, a wówczas yankess z tą samą propozycją zwrócił się do drugiego swego konkurenta, tęgiego, ogorzałego marynarza, który obiecał im pokazać, jak to się podróżuje łodzią. I istotnie pokazał. Ustawił na łódce wielki, czworokątny żagiel, dzięki któremu łódź zagłębiła się po krawędzie w wodę i pierwsza wypłynęła z Lindermann. Że jednak z pogardą odrzucił pomoc holownika, wkrótce więc wsadził szczęśliwie łódź wraz z całym ładunkiem na kamienie w najniebezpieczniejszej części porohów. Rasmounsen i yankess, który miał również dwóch pasażerów, przenieśli swoje łodzie i bagaże na plecach koło porohów i w ten sposób dostali się do jeziora Bennet’a.
Jezioro Bennet’a, długość którego wynosi około dwudziestu pięciu mil, jest bardzo wąskie i bardzo głębokie i stanowi coś nakształt lejka pomiędzy górami, w którym srożą się wieczne burze i zawieje. Rasmounsen zatrzymał się na odpoczynek na piasczystym wybrzeżu jeziora, gdzie zgromadziło się już mnóstwo ludzi i łódek, spieszących także na północ, zanim dopadnie ich zima. Gdy budził się nad ranem, z południa dął straszliwy wiatr; leciał on od usłanych lodem szczytów i dolin i był tak mroźny, jak zazwyczaj bywa tylko